W ostatnim czasie Kościół katolicki przeżywa kryzys, a księża zamiast zachęcać wiernych, szczególnie młode pokolenie, do czynnego udziału w życiu parafii i uczestniczenia w mszach świętych, często zniechęcają do siebie poprzez nietypowe zachowania. I tak też stało się w krakowskiej Krowodrzy, gdzie proboszcz parafii postanowił wprowadzić nowe porządki. Jak nowe postanowienia wpływają na wiernych? 

Co oferuje parafia w krakowskiej Krowodrzy? 

Wspomniana krakowska parafia jest o tyle wyjątkowa, że przy kościele od wielu lat działa parafialny klub sportowy „Jadwiga”. Został założony dokładnie 12 grudnia 1992 roku pod kierunkiem księdza Antoniego Bednarza, wikariusza Parafii Świętej Jadwigi. Powstanie organizacji miało na celu promowanie zarówno fizycznego, jak i duchowego rozwoju dzieci i młodzieży, wykształcenie w nich zdrowej rywalizacji i współpracy. W przykościelnym klubie znajdują się dwie sale gimnastyczne, teatr oraz siłownia. Posiada również boiska do gry w piłkę nożną, siatkową oraz koszykową. 

Zobacz także:

W klubie trenuje ok. 830 dzieci i młodzieży. Działa 11 sekcji: pika nożna, gimnastyka, siatkówka, tenis stołowy, ju-jitsu, judo, szachy, ringo, gry i zabawy, aerobik, taniec towarzyski. W ramach wszystkich sekcji istnieją 34 grupy treningowe oraz siłownia i gabinet rehabilitacyjny - czytamy na stronie parafii. 

830 dzieci nie będzie mogło uczestniczyć w zajęciach dodatkowych 

Przez prawie 32 lata wszystko działało sprawnie, a klub był jednym z ulubionych miejsc do spędzenia wolnego czasu dla dzieci i młodzieży. Co więcej, był dostępny dla najmłodszych zupełnie za darmo. To nie spodobało się jednak nowemu proboszczowi parafii w Krakowie, ks. Stanisławowi Czernikowi. Kapłan zapowiedział drastyczne zmiany, a konkretniej koniec z bezpłatnym udostępnianiem obiektów znajdujących się na terenie kościoła. Twierdzi, że ma dość „dojenia parafii” przez wiernych i ogłosił, że w najbliższym czasie korzystanie z rozrywek będzie skutkowało poniesieniem opłaty. 

Od nowego proboszcza usłyszeliśmy, że czasy dojenia parafii już się skończyły, a rodzice mają płacić za swoje dzieci. Od głowy dodatkowo 100 zł - relacjonuje Gazecie Wyborczej jedna z okolicznych mieszkanek. 

Ksiądz rozważa także sprzedaż części ziem, na których znajdują się popularne obiekty. 

Parafianie oburzeni decyzją proboszcza 

Decyzja nie spotkała się z pozytywnym odbiorem. Parafianie są oburzeni zachowaniem nowego proboszcza. Próbowali skontaktować się z kapłanem w tej sprawie, jednak wszelkie prośby okazują się bezskuteczne. Niektórzy wierni twierdzą, że ksiądz miał nawet postraszyć ich prawnikiem.

(...) Usłyszeliśmy, że może rozmawiać z nami przez adwokata. Twierdził też, że parafia jest rozpuszczona, a on sam chętnie wprowadziłby abonament dla parafian, bo jesteśmy roszczeniowi - relacjonują z oburzeniem okoliczni mieszkańcy.

Społeczność jest zawiedziona, ponieważ przykościelne obiekty od lat stanowią tradycje, i jak twierdzą, nowy proboszcz chce im to wszystko zniszczyć. 

Ten nasz klub to jest tradycja. Można było zapisać dzieci na zajęcia, integrować się - opowiadają wierni.

Jesteśmy tym wszystkim oburzeni, bo nagle nasz Kościół zmienia się w spółkę, która ma zarabiać - dodają.

Mieszkańcy są szczególnie zadziwieni całą sytuacją, ponieważ organizacja działająca na terenie kościoła przetrwała już kadencję dwóch innych proboszczów i do tej pory żaden z nich nigdy nie miał nic przeciwko jej istnieniu. Są też oburzeni, ponieważ nie dość, że ksiądz nie chce podjąć z nimi żadnej dyskusji, to jest zdania, że wierni są niewdzięczni i nie zasługują nawet na darmowe uczestnictwo w mszach świętych.

Nie jestem w stanie pojąć, że odmawia spotkania z katolikami. Pamiętam czasy dwóch poprzednich proboszczów. Oni budowali wspólnotę, a teraz kuria przysłała kościelnego zarządcę, któremu władza uderzyła do głowy - skarży się jeden z mieszkańców w rozmowie z GW.

Nie dziwię się, że ludzie odchodzą od Kościoła. To jest biznes. On pokazuje, że liczy się kasa i tyle. (…) Nowy proboszcz zatraca to, co mieliśmy tu najcenniejszego. Odechciewa mi się chodzić na msze - dodają mieszkańcy.