Jak zapowiada Barbara Nowacka, ministra edukacji narodowej, w 2025 r. powstanie nowa podstawa programowa do nauki wychowania fizycznego. Powołane przez Nowacką gremium, w skład którego wejdą nauczyciele i eksperci, przeorganizuje lekcje WF tak, by dzieci i młodzież chętniej uczestniczyły w zajęciach sportowych. Obecna sytuacja nie napawa optymizmem, a skala problemu jest większa, niż mogłoby się wydawać.
Nowy WF od 2025 r. MEN zapowiada zmiany
Ministra edukacji zapowiedziała 4 listopada, że do połowy miesiąca powoła zespół do opracowania nowej podstawy programowej lekcji wychowania fizycznego. W składzie przyszłego gremium mają znaleźć się nauczyciele, a także wskazani przez ministra sportu i turystyki dwaj specjaliści z AWF oraz medalistka mistrzostw świata i Europy w skoku o tyczce Monika Pyrek. Nowa podstawa programowa ma wejść w życie 1 września 2025 r., jednak wcześniej zostanie skonsultowana z młodzieżą. Sławomir Nitras, minister sportu i turystyki, podkreśla, że lekcje WF wymagają pilnych zmian, ponieważ nie są przystosowane do współczesnych potrzeb i oczekiwań.
Zobacz także:
Marzy mi się, żeby ta podstawa była bardzo prosta, by czytelnie mówiła nauczycielom, rodzicom, a w pierwszej kolejności samym zainteresowanym, czyli młodzieży i dzieciom, co oni powinni umieć, czego muszą się nauczyć — podkreślił Nitras.
Dzieci obecnie nie są w stanie wykonać prostych ćwiczeń, o czym świadczą wyniki badań przeprowadzonych w 2021 r. przez zespoły badawcze Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie na próbie 300 tys. dzieci i młodzieży ze wszystkich województw. Wyniki porównano do tych z 2010 r. Jak się okazało, młodzież jest obecnie średnio o 2-3 kg cięższa niż 10 lat temu, a sama wydolność fizyczna dzieci i młodzieży w Polsce pogorszyła się o kilkanaście procent. Badania wskazują, że:
- 94 proc. przebadanych dzieci w wieku do 12 lat ma niedostateczny poziom sprawności ruchowej,
- 57 proc. dzieci nie potrafi skakać przez skakankę,
- 88 proc. dzieci z klas I-III nie potrafi wykonać przewrotu w przód;
- tylko 14 proc. dzieci potrafi wykonać rzut i chwyt piłki,
- w klasach IV-VI zaledwie 26 proc. uczniów umie kozłować piłkę;
- w klasach VII-VIII 22 proc. potrafi pokonywać przeszkody w biegu.
Nowy przedmiot w szkołach. Nie tylko edukacja zdrowotna
Tuż przed pierwszym weekendem listopada MEN opublikował podstawę programową dla nowego przedmiotu — edukacji zdrowotnej. Wyczekiwany dokument kontrowersje wzbudzał na długo przed tym, jak ujrzał światło dzienne. Nowy przedmiot ma bowiem zawierać elementy edukacji seksualnej, co spotkało się ze sprzeciwem środowisk konserwatywnych. Resort edukacji skierował do opiniowania projekt nowelizacji rozporządzenia dotyczącego podstawy programowej kształcenia ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły II stopnia. Nowelizacja wskazuje, że edukacja zdrowotna będzie przedmiotem obowiązkowym i zastąpi nieobowiązkowy WDŻ. Według resortu edukacja zdrowotna rozszerza zakres zagadnień obowiązujących na WDŻ o treści związane ze zdrowiem i aktywnością fizyczną, odżywianiem, zdrowiem psychicznym, społecznym i środowiskowym, internetem i profilaktyką uzależnień.
Kolejna nowelizacja dotyczy wprowadzenia zajęć z edukacji obywatelskiej, które zastąpią obecny HiT, czyli historię i teraźniejszość. Nowy przedmiot będzie nauczany od roku szkolnego 2025/2026 w szkołach ponadpodstawowych i skupi się na rozwijaniu u uczniów praktycznych umiejętności i kompetencji. Dr Jędrzej Witkowski, koordynator zespołu ds. podstawy programowej edukacji obywatelskiej, podkreślił, że „przedmiot ma na celu przygotowanie uczniów do aktywnego i świadomego zaangażowania obywatelskiego, które oparte jest na poczuciu odpowiedzialności za dobro wspólne i kraj”.
Szefowa MEN zapowiedziała również, że od 1 września 2025 r. w planach zajęć będzie tylko jedna lekcja religii, a dodatkowe godziny mogą być realizowane w ramach zajęć w salkach katechetycznych. Stanowisko w sprawie tych zmian opublikowała Konferencja Episkopatu Polski, wyrażając stanowczy sprzeciw wobec decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nowacka z kolei uważa, że „jeżeli dziecko ma więcej religii niż biologii, chemii, geografii razem wziętych, to coś w procesie edukacyjnym idzie nie tak”. Podkreśla, że szkoła jest od tego, żeby uczyć, a „dziecko musi mieć więcej przedmiotów, które dają wiedzę, niż zajęć formatywnych”.