Do dramatycznych wydarzeń doszło 25 grudnia, w Boże Narodzenie, w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Kielcach. Dwóch mężczyzn wtargnęło do placówki, a następnie zaatakowało personel. W wyniku obrażeń poniesionych w napaści jeden z pracowników został natychmiast przetransportowany do szpitala. Jego stan jest ciężki. W ataku ucierpiało również zwierzę.
Brutalny napad na schronisko i atak na personel
Do skandalicznego zachowania doszło w Boże Narodzenie w godzinach porannych. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że sprawcami brutalnego napadu są 47-letni ojciec oraz jego 21-letni syn. Mężczyźni przyjechali do miejsca, gdzie znajduje się schronisko, aby rzekomo odebrać psa, który wcześniej uciekł z podwórka i błąkał się po mieście. Zagubione zwierzę zostało w tej sytuacji przewiezione do placówki przez jej pracowników.
Zobacz także:
Po dotarciu na miejsce, mężczyźni dowiedzieli się, że w celu odzyskania psa z powrotem, należy okazać się odpowiednimi dokumentami, które są wymagane do weryfikacji tożsamości właścicieli. To z kolei nie spodobało się 47- i 21-latkowi, gdyż ci chcieli zabrać zwierzę natychmiast.
Cała sytuacja w krótkim czasie przerodziła się w agresywne zachowanie mężczyzn, a z relacji świadków wynika, że właściciele zagubionego psa zaatakowali pracowników schroniska fizycznie. W konsekwencji jedna osoba trafiła do szpitala z poważnymi obrażeniami. Jest w ciężkim stanie.
Zostaliśmy pobici, zwyzywani i opluci w czasie pełnienia swojej pracy. Jeden z naszych pracowników jest obecnie w szpitalu, odniósł poważne obrażenia, stracił przytomność, zalanego krwią zabrała go karetka - informują pracownicy schroniska w Kielcach w mediach społecznościowych.
Świadkowie brutalnych scen w schronisku podkreślają, że napastnicy nie oszczędzali również kobiet, a w wyniku ataku ucierpieli niemal wszyscy pracownicy przebywający na terenie placówki.
Pozostali pracownicy również odnieśli obrażenia – jeden był duszony, drugi ma rozbitą wargę i uszkodzone od uderzeń okulary, inni zostali poszarpani lub uderzeni. Napastnicy nie oszczędzali również kobiet, wielokrotnie ubliżali i zachowywali się agresywnie - dodają świadkowie.
Atak na psa w schronisku
Jak się okazuje, napaść nie ograniczyła się wyłącznie do pracowników schroniska, a agresorzy dopuścili się również ataku na własną suczkę, która uciekła mężczyznom z posesji. 47- i 21-latek wyważyli drzwi do boksu, gdzie znajdowało się zwierzę i wpuścili tam innego psa, którego przywieźli ze sobą do schroniska – pitbulla. Pracownicy starali się ochronić suczkę, co w konsekwencji również przysporzyło im dodatkowych obrażeń.
Do całego tego nieszczęścia jeszcze jeden z naszych psiaków został dotkliwie pogryziony przez pitbulla napastników. Nie mogliśmy oderwać psa od naszej biednej suni, w kilka osób walczyliśmy o jej życie. Kilka osób odniosło też obrażenia podczas ratowania suczki. (sytuacja już jest opanowana).
Policja zatrzymała sprawców ataku
Na miejsce brutalnej napaści wezwano funkcjonariuszy policji, którym udało się zatrzymać sprawców. Z informacji, jakie przekazała aspirantka Małgorzata Perkowska-Kiepas z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach wynika, że zatrzymany 47-latek był trzeźwy, jednak po przeprowadzeniu specjalnych testów na obecność alkoholu i narkotyków, w organizmie 21-latka wykryto obecność substancji psychoaktywnych. Według relacji pracowników nawet po interwencji funkcjonariuszy z ust napastników nadal padały niecenzuralne słowa i wyzwiska wobec personelu.
Nawet po wezwaniu policji, przy funkcjonariuszach byliśmy wielokrotnie wyzywani i ubliżano nam od najgorszych. Ze względu na to jak nas potraktowano i z powodu obrażeń nie zostawimy tak tej sprawy… Wszyscy – pracownicy, osoby z zewnątrz, które były świadkami oraz wolontariusze - są w szoku.
Funkcjonariusze z kieleckiej policji poinformowali o zabezpieczeniu wszystkich istotnych dowodów w sprawie. Dalszymi losami agresywnych sprawców zajęła się prokuratura, a śledztwo jest w toku.