O zaistniałej sytuacji wolontariuszy schroniska poinformowali najprawdopodobniej sąsiedzi. Aktywiści z pomocą kobiety posiadającej zapasowy klucz do mieszkania zdołali wejść do środka, dokonując szokującego odkrycia. Jak później przyznali, było to dla nich traumatyczne przeżycie.
Tarnobrzeg. Wolontariusze stowarzyszenia znaleźli 34 koty
Po otrzymaniu zgłoszenia od mieszkańców, wolontariusze Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia "Chrońmy Zwierzęta" natychmiast ruszyli z pomocą. Jednakże to, co spotkali na miejscu, przerosło ich najśmielsze oczekiwania.
Zobacz także:
Blisko 10 lat pomagam zwierzętom, ale taką sytuację zastałam pierwszy raz. To był horror: kilkadziesiąt zwierząt żyjących na niespełna 30-metrach – przyznała Izabela Płudowska, prezeska stowarzyszenia, cytowana przez o2.pl.
Stan zwierząt był dramatyczny. Koty były niedożywione i odwodnione, a z przepełnionych kuwet unosił się specyficzny zapach. Aktywiści rozpoczęli działania pomocowe od nakarmienia i napojenia zwierząt.
Pierwsze co zrobiliśmy, to nakarmiliśmy zwierzęta. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy tak głodnych kotów – czytamy w poście na profilu placówki.
Z informacji przedstawionych w mediach wynika, że siedem kotów w stanie odwodnienia i wygłodzenia natychmiast zostało przetransportowanych do weterynarza. Najmłodsze z nich miało zaledwie kilka tygodni. Trzy starsze koty również trafiły na obserwację, gdzie zdiagnozowano u nich odwodnienie.
Schronisko apeluje o pomoc. Brakuje pieniędzy na leczenie
Administracja stowarzyszenia prosi o pomoc finansową lokalnych mieszkańców. Zaznacza, że koszty leczenia oraz utrzymania kotów są zbyt wysokie, aby organizacja samodzielnie podołała finansowo temu wyzwaniu.
Dzienne utrzymanie kota: żywność, leki, żwirek, podkłady kosztuje ok. 50 zł. Potrzebne będą też szczepienia i sterylizacja – podkreślają wolontariusze.
Na łamach „Gazety Wyborczej” kobieta wspomina, że w akcji pomocowej brała udział zaprzyjaźniona Fundacja Animals Mielec, która zdecydowała się na przygarnięcie części uratowanych zwierząt.
Czy właścicielka zostanie pociągnięta do odpowiedzialności?
„Gazeta Wyborcza” informuje, że prezeska stowarzyszenia złożyła już zawiadomienie na policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Warto zaznaczyć, że za znęcanie się nad zwierzętami sąd może nałożyć na sprawcę karę pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadkach szczególnego okrucieństwa nawet do lat 5.
Koty to żywe istoty, bardzo zależne od człowieka. Już lepiej, by zrobiła, gdyby wyjeżdżając otworzyła drzwi i wypuściła je na zewnątrz. Wtedy by sobie poradziły – podkreśla Izabela Płudowska.
Gdzie jednak przez cały czas znajdowała się właścicielka i dlaczego nie reagowała na krzywdę zwierząt? Jak udało nam się ustalić w rozmowie z administracją schroniska, opiekunka kotów wyjechała na kilka tygodni najprawdopodobniej do Stanów Zjednoczonych i planuje wrócić do kraju pod koniec miesiąca. Czy jednak do tego dojdzie? Trudno powiedzieć.
Co ważne, według ustaleń placówki kobieta prawidłowo zajmowała się kotami przed wyjazdem. Niedożywienie oraz odwodnienie mogło być przyczyną kilkutygodniowego braku opieki. Dlatego też tym bardziej wolontariusze nie mogą uwierzyć, dlaczego tak długo nikt nie reagował na krzywdę zwierząt. W zaistniałej sytuacji schronisko stwierdziło, że nie będzie czekać na powrót właścicielki kotów i zrobi co w ich mocy, aby zwierzęta mogły cieszyć się zdrowym i bezpiecznym życiem.