Turnus rehabilitacyjny odbywa się w grupie liczącej ok. 20 uczestników i trwa ok.14 dni. Dla wielu uczestników pobyt tam jest nie tylko czasem regeneracji, odpoczynku, ale też rozwoju osobistego, nawiązywania nowych kontaktów i nierzadko też dobrej zabawy. Jednak nie wszyscy kuracjusze wracają do domów uśmiechnięci. Przykładem jest pewna kobieta, która przebywała niedawno w jednym z polskich sanatoriów. Co się tam wydarzyło?

Nieudany pobyt na turnusie rehabilitacyjnym

Do redakcji „Faktu” napisała zbulwersowana kuracjuszka. Kobieta od 4 do 25 stycznia 2025 roku była gościem sanatorium w Wieńcu-Zdroju. Jak relacjonuje w liście, nie pojechała tam „w ciemno” – wcześniej zapoznała się ze stroną internetową ośrodka, a zdjęcia, które tam zobaczyła, wręcz zachęciły ją do wyjazdu. Wynikało z nich, że sanatorium jest nowoczesnym, przyjemnym miejscem. Okazało się, że jest rzeczywistość nie jest już tak kolorowa.

Zobacz także:

Sam ośrodek prezentował się atrakcyjnie. Podłoga wyłożona była marmurem, w pokojach znajdowały się ładne tapety, a wnętrza wyposażone były w eleganckie meble. Jednak pierwszym „zagrożeniem”  okazała się wspomniana podłoga – była śliska, a poruszanie się po niej było niebezpieczne. Problemem były także długie kolejki. Wiele do życzenia pozostawiał także stan łazienki.

 Umywalka zapychała się przy każdym myciu i mimo zgłoszeń do sprzątaczki nie zostało to usunięte. Dodatkową atrakcją łazienek były »utuczone« robaki rybiki; takich spaślaków jeszcze nigdy nie widziałam, światła się nie bały i wchodziły pod pokojową wykładzinę – napisała kuracjuszka, cytowana przez Fakt.

Jednak to nie stan sanitariatów i podłoga były tym, co najbardziej poirytowało uczestniczkę turnusu rehabilitacyjnego.  

Kuracjuszka zachorowała podczas pobytu w ośrodku

Czarę goryczy przelała droga, którą kobieta musiała się przemieszczać, by dojść na niezbędne zabiegi. Korytarz okazał się zupełnie nieprzystosowany do sezonu zimowego.

Najgorsze było przechodzenie podziemnym tunelem (też wyłożonym marmurem) do drugiego budynku na mokre zabiegi. Nikt nie zadbał o to, aby tunel ograniczyć drzwiami lub szczelnymi zasłonami. Panował w nim taki przeciąg, że po pierwszym tygodniu zachorowałam, a wraz ze mną jeszcze wiele osób. Lekarka zaleciła przebywanie w pokoju, przynoszono mi jedzenie przez dwa dni. Zmieniono mi moje zabiegi, bo powiedziałam, że nie będę chodzić przez tunel – napisała kuracjuszka, cytowana przez Fakt.

Jak wynika z relacji, kuracjuszka w ośrodku w Wieńcu-Zdroju spędziła trzy tygodnie.

Czy można wcześniej opuścić sanatorium?

Na pacjentów, którzy z nieuzasadnionych powodów skracają pobyt w sanatorium, nakładane są kary finansowe. Ich wysokość wynosi od 150 zł za dobę. Informacje na ten temat znaleźć można w regulaminach niektórych uzdrowisk. Gdy uczestnik turnusu przerwie kurację i nie będzie korzystać z przysługujących mu zabiegów, NFZ nie zapłaci placówce za niewykorzystane dni. Niemniej istnieją przypadki, gdy pacjent ma prawo skrócić pobyt w sanatorium i nie otrzyma z tego powodu kary pieniężnej. Eksperci ze strony Infor wskazują, kiedy jest to dozwolone:

1.   z powodu swojej choroby, która uniemożliwia kontynuowanie pobytu w sanatorium;

2.   z przyczyn niezależnych od pacjenta, w tym udokumentowanej choroby lub śmierci członka najbliższej rodziny i osoby pozostającej pod opieką pacjenta,

3.   skrócenie pobytu może nastąpić również z przyczyn leżących po stronie sanatorium – czytamy na stronie Infor.pl

Możliwa jest również rezygnacja z wyjazdu do uzdrowiska, lecz musi zostać uzasadniona i udokumentowana na piśmie. Oddział funduszu uzna rezygnację, gdy powodem będzie wypadek losowy np. śmierć członka rodziny, choroba ubezpieczonego lub brak możliwości otrzymania urlopu, by wyjechać na turnus w terminie wskazanym w skierowaniu.