Sezon zachorowań na grypę przypada między grudniem a kwietniem, a najwięcej osób choruje zwykle na początku kalendarzowej wiosny. Z tego względu lekarze są zaniepokojeni falą styczniowych zakażeń i obawiają się przedwiosennej epidemii. Twierdzą, że w styczniu zdiagnozowali czterokrotnie więcej przypadków niż na początku 2024 roku.
90% chorych stanowią dzieci. Lekarze apelują do rodziców
Większość pacjentów zainfekowanych jest wirusem grypy odmiany typu A (podtyp H1N1). Wariant ten ma wyjątkową łatwość rozprzestrzeniania się, stąd stale rosnąca liczba zakażeń. Lekarze alarmują nie tylko w związku ze skalą zachorowań, ale przede wszystkim typem pacjentów, którzy zgłaszają się do gabinetów.
Zobacz także:
Są to pacjenci z ciężkim przebiegiem grypy - zapaleniem płuc lub powikłaniami neurologicznymi, ponieważ grypa może uszkodzić także ośrodkowy układ nerwowy – powiedział prof. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, ekspert Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy cytowany przez Interię.
Co gorsza, aż 90% pacjentów zgłaszających się do specjalistów stanowią dzieci. Lekarze są zgodni co do przyczyny tego stanu rzeczy. Twierdzą, że zawiedli nie tylko rodzice, zaniedbując szczepienia przeciw grypie, ale również organy państwowe.
Z jakiego powodu nie wprowadzono obowiązku noszenia maseczek w placówkach ochrony zdrowia? Można też było m.in. rozpocząć wcześniej ferie, aby dzieci w tym okresie nie przebywały w szkolnych skupiskach – twierdzi oburzony specjalista z WUM.
Czy czeka nas epidemia grypy? Chorych wciąż przybywa
Rządzący na chwilę obecną nie planują wprowadzenia obostrzeń w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa grypy (np. w postaci nakazu noszenia maseczek w środkach komunikacji miejskiej).
Nie, w tej chwili specjaliści nam tego nie rekomendują. Mimo wszystko to nie jest taka skala zjawiska, by myśleć o tego typu obostrzeniach – wyjawił wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny na łamach RFM FM.
Wirus grypy staje się poważnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego nie tylko w Polsce. Zagraniczne media alarmują o coraz większej ilości chorych na zachodzie Europy. We Francji wskaźnik śmiertelności z powodu grypy wyniósł aż 7,3% w drugim tygodniu stycznia. Z kolei w Niemczech aż 60% przeprowadzanych testów na wirusa grypy daje wynik pozytywny. Z falą zachorowań walczą również Włosi, Hiszpanie oraz mieszkańcy Wysp Brytyjskich.
Szczepienia kluczem do uniknięcia epidemii
Eksperci z Narodowego Funduszu Zdrowia uczulają, aby nie bagatelizować corocznych szczepień przeciwko powikłaniom grypy. Zaznaczają, że z powodu skutków ubocznych choroby co roku umiera w Polsce 70-100 osób. Do wspomnianego apelu dołączają się lekarze, którzy twierdzą, że szczepienia są najskuteczniejszą metodą na ochronę przed powikłaniami choroby. Specjaliści przypominają, że w Polsce wszyscy dorośli między 18. a 64. rokiem życia mogą skorzystać z 50% refundacji na szczepionki, z kolei dzieci między 6. a 18. rokiem życia, kobiety w ciąży i osoby powyżej 65. roku życia mają możliwość bezpłatnego zaszczepienia się.
Szczepienie przeciw grypie zwiększa odporność, ale ochrona nigdy nie jest stuprocentowa. To, czy zachorujemy i jak będzie przebiegać choroba, zależy od wielu czynników, m.in. ogólnego stanu zdrowia, stylu życia, odżywiania, wieku i rodzaju narażenia [...] Szczepienie łagodzi przebieg i zmniejsza ryzyko rozwoju powikłań grypy, a niektórych nawet chroni przed zachorowaniem – wyjaśnia prof. Ernest Kuchar.
Co więcej, według danych Światowej Organizacji Zdrowia, aby nie doprowadzić do epidemii, w grupach największego ryzyka poziom wyszczepialności powinien wynosić 75%. Tymczasem w Polsce w ubiegłym sezonie jesienno-zimowym szczepienia dokonało jedynie 5,5% Polaków, co może być bezpośrednią przyczyną fali styczniowych zachorowań.