Ministerstwo Zdrowia oraz Główny Inspektorat Sanitarny zapowiedzieli prace nad wdrożeniem elektronicznych kart szczepień dla najmłodszych w Polsce. Według informacji podanych przez Radio ZET, centrum e-Zdrowia przygotowuje system, który skupi informacje o przyjmowanych szczepionkach w jednym miejscu i pozwoli usprawnić pracę służb medycznych. Z udogodnień skorzystają również pacjenci. Co jeszcze zapowiedziały władze?

Na czym będą polegały elektroniczne karty szczepień?

Elektroniczne karty szczepień w Polsce dotyczyłoby milionów najmłodszych w kraju, a ich realizacja ułatwiłaby dostęp do informacji o przyjętych szczepionkach zarówno dla rodziców, jak i służb medycznych. Nowy system będzie obejmował również szczepionki przeciw COVID-19, grypie czy RSV. Rodzice i opiekunowie dostaną także dostęp do specjalnej aplikacji, w której będzie można śledzić na bieżąco wszystkie terminy szczepień swoich dzieci. 

Zobacz także:

W tej sprawie wypowiedział się także dr Paweł Grzesiowski z Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS). Wspomniał, że nowy projekt z pewnością niesie rewolucyjne zmiany, ale i duże wyzwania technologiczne. W jego opinii jest to niezbędny krok w celu usprawnienia funkcjonowania systemu ochrony zdrowia dla polskich pacjentów.

To wielkie wyzwania przede wszystkim informatyczne, bo ma dotyczyć nawet kilkunastu milionów dzieci. W czasie rzeczywistym i w dowolnym miejscu w Polsce każdy punkt szczepień będzie mógł dopisać dowolną szczepionkę.  A teraz czasami dokumenty idą trzy miesiące. W tym czasie dziecko nie jest szczepione i może zachorować - mówi dr Paweł Grzesiowski w wywiadzie przeprowadzonym przez Radio ZET.

Władze zapowiadają zmniejszenie kar za niezaszczepienie dziecka

Wprowadzenie nowych elektronicznych kart szczepień dla najmłodszych to nie jedyna zmiana, jaką zapowiedzieli przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i GIS. Coraz częściej rozmawia się również o zmniejszeniu wysokich kar. Te były dotychczas nakładane przez państwo na rodziców lub opiekunów, którzy nie zdecydowali się na zaszczepienie swoich dzieci. Jak podaje dr Paweł Grzesiowski, nie przynosi to oczekiwanych rezultatów, ponieważ przeciwnicy i tak nie decydują się na przyjęcie szczepionki, a ich prawnicy skutecznie wydłużają procesy egzekucyjne. Po takim czasie dzieci zwykle nie kwalifikują się już do grupy osób objętej programem szczepień.

To nie jest efektywne ani proste, bo mniej niż 5 proc. osób opłaca tak wysokie kary, a rodzice dalej nie szczepią dzieci. Mamy też do czynienia z wyspecjalizowanymi prawnikami, którzy sobie doskonale z tym radzą, wydłużając postępowania. W tym czasie dzieci przekraczają wiek szczepień.

Władze są zgodne, że aby zmienić ten niekorzystny trend, należy wprowadzić w życie niższe, ale bardziej skuteczne mandaty, które będą ściągane z kont bankowych przeciwników szczepień na bieżąco.

Chcemy więc, żeby odmawiający szczepień rodzice płacili szybkie, niskie, ale skuteczne mandaty. Taki sposób ściągania mandatów będzie łatwiejszy.

Co więcej, dr Paweł Grzesiowski podkreśla potrzebę dokładnej analizy przypadków rodzin, które nie zdecydowały się na zaszczepienie swoich dzieci, ponieważ problem nierzadko wynika z braku czasu, nieodpowiedniej edukacji w tej kwestii lub utrudnionego dostępu do szczepionki.

Od diagnozy przez edukację, bo czasem brak szczepień wynika nie z kwestii światopoglądowych, ale z braku edukacji albo czasu. Są też problemy z dostępem do szczepionki.

Dlaczego rodzice nie chcą szczepić swoich dzieci?

W ciągu ostatnich lat rodzice coraz częściej decydują się na rezygnację z przyjmowania szczepionek przez swoje dzieci, a problem dotyczy już nie tylko szczepień nieobowiązkowych, ale również tych, które powinny być przyjęte ze względu na wysokie ryzyko zachorowania na groźne choroby. Główną przyczyną rezygnacji z programów jest strach przed pojawieniem się u dziecka niebezpiecznych powikłań i skutków ubocznych. Niewielu zdaje sobie jednak sprawę, że sytuacja jest zupełnie odwrotna, a szczepionka to czasami jedyny sposób na ochronę przed ciężkim przebiegiem chorób zakaźnych.