Jeszcze niedawno świat był całkowicie skupiony na epidemii COVID-19, chorobie zakaźnej układu oddechowego spowodowanej wirusem SARS-CoV-2. Pandemia spowodowała chaos i stała się zagrożeniem dla zdrowia publicznego na całym świecie. Teraz, gdy sytuacja z koronawirusem znacznie się ustabilizowała, ludzkość staje przed kolejnym śmiertelnie groźnym wyzwaniem. Wirus Marburg dotarł do Europy i jest bliżej niż może się wydawać. Czy czeka nas kolejna pandemia?
Czym charakteryzuje się wirus Marburg?
Wirus Marburg po raz pierwszy zdiagnozowano w latach 60. w Niemczech i Serbii. Najprawdopodobniej jest on pochodzenia odzwierzęcego. Choroba utrzymuje się zazwyczaj od 2 do 21 dni. Jego objawy początkowo mogą być mylące w samodzielnej diagnozie, ponieważ przypominają grypę. U chorego zwykle występuje wysoka gorączka, silny ból głowy, bóle mięśni, a po kilku dniach ból brzucha, biegunka, nudności i wymioty, wysypka, a także silne krwawienie, które zazwyczaj pojawia się między 5 a 7 dniem zakażenia.
Zobacz także:
Wirus bardzo szybko przenosi się między organizmami. Do zakażenia może dojść przez bezpośredni kontakt z krwią lub drogą kropelkową. Wirus Marburg jest uznawany za śmiertelnie groźny dla człowieka, ponieważ wielu pacjentów umiera z powodu znacznej utraty krwi, niewydolności wielonarządowej i wstrząsu. Śmiertelność wynosi około 90%. Na chwilę obecną nie ma żadnej dostępnej szczepionki, która mogłaby zapobiec zakażeniu. Pacjentowi zarażonemu wirusem Marburg niezbędna jest intensywna opieka medyczna, która ma skupiać się na złagodzeniu objawów choroby.
Pierwsze przypadki zakażenia wirusem Marburg w Niemczech
Obecnie ogniskiem śmiertelnie groźnego wirusa Marburg jest afrykańska Rwanda. Tamtejsze władze podjęły już odpowiednie działania zapobiegawcze w celu zatrzymania epidemii. Według informacji lokalnych z powodu zakażenia zmarło już 8 osób. Najbardziej narażeni na zakażenie wirusem Marburg są pracownicy służby zdrowia. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ściśle współpracuje z władzami krajowymi, aby zapewnić niezbędne wsparcie w dalszym zwalczaniu nowych ognisk zakażenia.
Niestety, wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko. Pierwsze przypadki pojawiły się tuż za naszą zachodnią granicą. Jak się okazuje, niemieckie władze zatrzymały dwie osoby, które w ostatnim czasie wróciły z Rwandy do Frankfurtu, a następnie podróżowały pociągiem do Hamburga. W czasie podróży jedna z tych osób zgłosiła lekarzowi, że występują u niej objawy grypy podobne do tych występujących przy wirusie Marburg. Co więcej, mężczyzna przekazał, że w ostatnim czasie był narażony na kontakt z chorymi. Media informują, że jedną z podejrzanych zakażeniem osób jest 26-letni student medycyny. Odpowiednie władze natychmiast zareagowały na zgłoszenie i podjęły decyzję o odizolowaniu obydwu podróżujących.
Podejrzani zakażeniem zostali przewiezieni do Uniwersyteckiego Szpitala Eppendorfa w Hamburgu. Rzecznik szpitala poinformował, że najważniejsza w przypadku wirusa Marburg jest natychmiastowa diagnostyka chorych. Zapewnił, że odpowiednie służby zajmujące się ochroną zdrowia publicznego na bieżąco monitorują sytuację.
W ramach działań prewencyjnych zarejestrowano dane kontaktowe pasażerów pociągu, którzy mogli mieć kontakt z tymi osobami. Władze uznały, że obecnie nie ma potrzeby wprowadzania środków kwarantanny. Z danych Deutsche Bahn wynika, że w pociągu podróżowało około 275 pasażerów.
Czy wirus Marburg dotrze do Polski?
W dobie podróżowania między wieloma krajami, przypadki szybkiego przenoszenia się chorób zakaźnych są w zasadzie nieuniknione, dlatego tak ważne jest szybkie reagowanie na wszelkie niepokojące sygnały i objawy. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreśla jednak, że w przypadku wirusa Marburg sytuacja jest dokładnie monitorowana i przekonuje, że odpowiednie działania mogą znacząco obniżyć ryzyko epidemii.