Narodziny to zawsze powód do świętowania, także w zoo. A już szczególnie wtedy, gdy maluch należy do gatunku zagrożonego wyginięciem, tak jak miało to miejsce w warszawskim zoo. Niedawno wykluł się tam pingwin przylądkowy, co jest nie lada wydarzeniem. Sprawdźcie, jak wygląda i jak dostał na imię.
Warszawskie zoo ma nowego mieszkańca
Zoo w Warszawie pochwaliło się, że zyskało nowego (bardzo puchatego) mieszkańca. To maleńki pingwin przylądkowy, który właśnie się wykluł. Maluch dostał na imię Pik-Pok, jest ciemnobrązowy, ma czarny dziób i na razie jest bardzo nieśmiały.
Zobacz także:
Pik-Pok na razie głównie spędza czas w swoim domku na wybiegu i niespecjalnie kwapi się do wychodzenia na zewnątrz. Czuwają nad nim jego rodzice, którzy nieustannie się nim opiekują, siedzą przy nim i go karmią. Jest absolutnie uroczy, rośnie zdrowo i wkrótce z pewnością pozwoli Wam siebie ZOObaczyć! - czytamy we wpisie opublikowanym na oficjalnym profilu Warszawskiego Zoo na Facebooku.
Warszawskie zoo. Pingwiny przylądkowe mają się tam doskonale
Nie wszyscy być może wiedzą, że pingwiny przylądkowe są dość niezwykłe. W przeciwieństwie do innych przedstawicieli tej rodziny zwierząt, pingwiny te wcale nie przepadają za chłodem. Wręcz przeciwnie — jest to gatunek występujący w Afryce, dlatego każde zoo, w którym te pingwiny przebywają, musi im zapewnić ku temu odpowiednie warunki. Polska zima wcale nie jest dla nich szczytem marzeń, ale na szczęście w zoo w Warszawie mogą się poczuć prawie tak, jak na południowoafrykańskim wybrzeżu.
Mają całodobowy dostęp do ogrzewanych pomieszczeń, więc aktualna aura nie jest im straszna. Pik-Pok i jego przyjaciele czekają na nowy wybieg, który w jeszcze większym stopniu będzie spełniał oczekiwania tych cudownych ptaków. Na razie możecie je obejrzeć na dotychczasowym wybiegu niedźwiedzi polarnych - informuje Warszawskie Zoo we wpisie w mediach społecznościowych.
W poniższym poście opublikowanym przez Warszawskie Zoo na Facebooku możecie przekonać się na własne oczy, jak uroczy jest najmłodszy mieszkaniec wybiegu pingwinów przylądkowych.
Niezwykłe pingwiny z Afryki
Pingwiny raczej kojarzą nam się z wiecznym mrozem, lodem i śniegiem. Inaczej jest w przypadku gatunku, jakim jest pingwin przylądkowy (zwany też pingwinem tońcem). Zwierzęta te występują tylko w Afryce, na jej południowym wybrzeżu — od Namibii aż po Mozambik.
Pierwszy raz pingwin przylądkowy został opisany przez Vasco da Gamę w latach 1497-1498. To niewielki ptak, który ma czarny grzbiet i biały brzuch, a przez jego pierś ciągną się czarne pasy. Na głowie oraz skrzydłach również jego ubarwienie jest czarno-białe.
Choć pingwin przylądkowy żyje na południu Afryki, to jest naturalnie chroniony przed zimnem. Jego pióra są bardzo gęste i praktycznie wodoodporne, co pozwala zwierzęciu utrzymać ciepło. Większość swojego życia pingwiny te spędzają aż 40 kilometrów od brzegu, na otwartym oceanie. Wracają na ląd po to, by założyć kolonie rozrodcze. Znajdują się na całym południowo-zachodnim wybrzeży Afryki oraz na różnych pobliskich wyspach. Ptaki te tworzą gniazda z odchodów w skałach lub pod krzewami, chroniąc się w ten sposób przed afrykańskim słońcem.
Pingwiny przylądkowe są zagrożone wyginięciem
Niestety, obecnie pingwiny przylądkowe są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Wśród powodów można wymienić nadmierne rybołóstwo, zmiany klimatyczne oraz zanieczyszczenie środowiska. Dochodziło do wycieku ropy z tankowców pływających w pobliżu afrykańskich wybrzeży. Ropa oblepia pióra pingwinów, przez co te nie są dostatecznie chronione przed zimnem i umierają. Przed nadmierne rybołówstwo ptaki te po prostu nie mają co jeść i muszą przemieszczać się coraz dalej od swoich gniazd i jaj w poszukiwaniu pożywienia.
Sytuacja jest naprawdę dramatyczna — w ciągu ostatnich stu lat populacja tych pięknych zwierząt zmniejszyła się aż o 98 proc.! Nic więc dziwnego, że wyklucie się małego pingwinka w zoo w Warszawie jest tak wielkim wydarzeniem. Obecnie liczebność tych ptaków wynosi 40 tysięcy, ale cały czas maleje.