Wszystkich Świętych zbliża się wielkimi krokami. Wiąże się to z coraz częstszymi wizytami na cmentarzach, a co za tym idzie, z koniecznością zaopatrzenia się w pokaźną liczbę zniczy. Takie zakupy potrafią być bardzo dużym wydatkiem. Aby nie nadwerężyć znacznie naszych portfeli, warto rozważyć skorzystanie z rozwiązania, jakim jest zniczodzielnia. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z jej istnienia, a to świetny sposób na to, żeby zaoszczędzić.
Czym jest zniczodzielnia?
Zniczodzielnia to bardzo prosty i stosunkowo nowy wynalazek. Znajdziemy je na kilkudziesięciu polskich cmentarzach, między innymi w Warszawie, Łomiankach, Świdniku, Częstochowie, Płocku i Poznaniu. Zniczodzielnie przyjmują bardzo prostą formę i łatwo je odnaleźć. Najczęściej są to po prostu regały lub stojaki. Każdy może z nich skorzystać, zostawiając w środku znicze bądź wkłady, których już nie potrzebuje. Oczywiście nie mogą one być zniszczone. Jeśli chcemy pozostawić w zniczodzielni osłonę znicza po wypaleniu, należy ją najpierw umyć. Wszyscy mogą także zabrać z niej tyle zniczy, ile potrzebują. To idealne rozwiązanie dla osób, które nie mogą sobie pozwolić na zakup nowych produktów. Ten pomysł to również wyraz dbania o środowisko. Zamiast skończyć na śmietniku, przedmioty dostają „drugie życie” i mogą posłużyć komuś innemu.
Zobacz także:
Gdzie powstała pierwsza zniczodzielnia?
Pomysłodawcą projektu pierwszej zniczodzielni był Krystian Lisiak, radny i mieszkaniec warszawskich Bielan. Powstała ona na Cmentarzu Komunalnym Północnym i obejmuje cztery stojaki przy czterech bramach wejściowych. Zniczodzielnię uruchomiono w ramach projektu „Zero Waste dla Bielan”. Jak tłumaczy Krystian Lisiak w rozmowie z INNPoland.pl:
Chcieliśmy wpisać się w ideę „zero waste” i szukaliśmy miejsc, w których dochodzi do marnowania rzeczy. Zobaczyliśmy, że dużo zniczy trafia na śmietnik, więc uznaliśmy, że większość z nich może dostać „drugie życie”
Jaki był koszt takiego przedsięwzięcia? Dla INNPoland.pl wypowiedział się również Grzegorz Pietruczuk, burmistrz dzielnicy Bielany, według którego powstanie zniczodzielni to wydatek rzędu „około 2,5 tys. zł, łącznie z przewiezieniem i ustawieniem”. Jak mówi burmistrz:
To wydatek znikomy w porównaniu do zysków. Uważamy, że to jest strzał w dziesiątkę i przede wszystkim duża oszczędność dla środowiska
Tradycja Wszystkich Świętych. Skąd się wzięła?
Dzień Wszystkich Świętych wywodzi się z chęci wspominania wszystkich męczenników chrześcijańskich w ciągu jednego dnia. Był praktykowany już w IV wieku w niektórych wschodnich prowincjach Cesarstwa Rzymskiego. Wtedy miał on miejsce najczęściej w okresie Wielkanocy. Do Rzymu zwyczaj ten został przeniesiony najprawdopodobniej w 741 roku, natomiast w całym Kościele miał obowiązywać od roku 935. Pierwotnie wprowadzono również wigilię i oktawę tego święta, jednak zostały one zniesione w 1955 roku przez papieża Piusa XII. Obecnie w dniu Wszystkich Świętych tradycja nakazuje, aby udać się na cmentarz i upamiętnić swoich bliskich. Ozdabiamy wtedy groby kwiatami i zniczami. 2 listopada następują Zaduszki, czyli dzień modlitw za wszystkich zmarłych. Co ciekawe, w okresie PRL-u dzień Wszystkich Świętych również był wolny od pracy, jednak wtedy nazywano go Świętem Zmarłych, Dniem Zmarłych lub Dniem Zmarłych i Poległych, aby położyć nacisk na jego świecki charakter.
Jakie kwiaty najlepiej sprawdzą się na grobie?
Jesienią, a więc także w okresie Wszystkich Świętych, najlepiej zainwestować w kwiaty, które dobrze poradzą sobie w jesienno-zimowych warunkach. Do takich należą między innymi chryzantemy. Mogą one przetrwać temperatury nawet do -5 stopni Celsjusza. Ze względu na mnogość odmian i kolorów, te kwiaty naprawdę pięknie ozdobią grób, o który chcemy zadbać. Dobrym wyborem będą też wrzosy, które również są odporne na niesprzyjającą pogodę. Co ciekawe, nie muszą one stać w doniczce. Możemy zrobić z nich także stroik. Jako kwiaty na grób sprawdzą się też astry, które mogą stać zarówno w doniczce, jak i w wazonie, jako kwiaty cięte. Pięknie będą wyglądały także róże, jednak nie są one zbyt trwałe, dlatego w ich przypadku warto pomyśleć o sztucznej wiązance.