Dłużnicy niejednokrotnie dopuszczają się powołania na wiele luk w polskim prawie w celu uniknięcia spłaty. Podobnie postanowił postąpić pewien rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego, który zapożyczył się u sąsiadki na niemal 1 milion złotych, ale od lat nie wywiązuje się z obowiązku spłaty. W celu uniknięcia oddania zaległości mężczyzna wpadł na niecodzienny pomysł. Postanowił przekształcić swoje gospodarstwo w miejsce kultu religijnego. Co to oznacza dla poszkodowanej kobiety?

Rolnik przekształcił gospodarstwo w kościół

W niezwykle trudnej sytuacji znalazła się pewna kobieta na co dzień mieszkająca w województwie warmińsko-mazurskim. Pani Hanna postanowiła pomóc swojemu sąsiadowi w potrzebie i pożyczyła mężczyźnie ponad 900 tys. złotych, gdyż ten zapewniał ją, że środki pozwolą mu rozwinąć produkcję mleka na terenie jego gospodarstwa.

Zobacz także:

Kobieta przyznaje, że początkowo nic nie wskazywało na problemy w spłacie długu, ale po jakimś czasie sąsiad przestał oddawać umówione raty. Wówczas pani Hanna postanowiła porozmawiać ze znajomym rolnikiem i polubownie rozwiązać problem, jednak interwencja nie przyniosła żadnego efektu.

Wielokrotnie rozmawialiśmy z dłużnikiem o konsekwencjach braku spłaty. Odbywały się również spotkania z rodziną. A więc mieli oni świadomość długów ciążących na gospodarstwie - wyznaje poszkodowana pani Hanna w programie „Państwo w Państwie”.

Kobieta postanowiła podjąć kroki prawne i zgłosić sprawę do sądu i do komornika. Jednak gospodarz zdążył się przygotować na taką ewentualność i w tym celu przekształcił swoje gospodarstwo w tak zwany Kościoł Naturalny (instytucję łączącą ludzi miłujących życie i przyrodzone prawa boskie), który z kolei został zarejestrowany jako legalnie funkcjonujący związek wyznaniowy w MSWiA. 

Miejsce kultu religijnego a spłata długu

Dzięki temu, że rolnik postanowił zarejestrować swoje gospodarstwo jako miejsce kultu religijnego, teren został uznany za święty, a w konsekwencji komornik nie może podjąć w tej sprawie żadnych działań egzekucyjnych.

Dzwoni do mnie pani komornik z pytaniem, czy siedzę. Mówię, że siedzę. Na to pani komornik: no to mam dla Pani ciekawą informację - cały majątek został wcielony do Kościoła Naturalnego - mówi Paulina Zdziech-Pośpieszczyk, pełnomocniczka zajmująca się sprawą pani Hanny.

Z dokumentów, które zostały przedstawione przez rolnika, wynika, że cały dochód ze sprzedaży mleka i innych działań na terenie gospodarstwa jest przeznaczany na cele misyjne. Ponadto mężczyzna twierdzi, że nazywa się „misjonarzem Rafałem”, a całe przedsięwzięcie powstało z jego potrzeby duchowej.

Czy mężczyzna faktycznie prowadzi działalność misyjną?

W sprawę pani Hanny zaangażowali się również detektywi i w związku z prowadzonym śledztwem, stwierdzono, że na terenie gospodarstwa nie ma prowadzonych żadnych czynności związanych z miejscem kultu religijnego.

W miejscu tego kościoła wykonaliśmy bardzo dużo czynności i mogę powiedzieć ze stanowczością, że nie ma tam nic wspólnego z kościołem - stanowczo wyznaje prywatny detektyw Tomasz Frydrychowicz.

Opinia wydana przez detektywa nie zmienia jednak zbyt wiele w sprawie poszkodowanej pani Hanny, ponieważ wszelkie instytucje prawne, w tym komornik sądowy, rozkładają ręce. Kobieta w dalszym ciągu nie odzyskała utraconych pieniędzy. Jak się bowiem okazuje, w Polsce istnieje przepis, który pozwala na wykorzystanie przez związki wyznaniowe niepłacenia długów, unikania odpowiedzialności oraz nietykalności prawnej w tej kwestii.

Co więcej, podobne sytuacje w Polsce to nie są rzadkością, a jeśli prawo nie zostanie szczegółowo doprecyzowane w tej kwestii, problem będzie się pogłębiał. Podobną strategię wykorzystuje wiele instytucji, które chcą uniknąć zobowiązań finansowych. W tym celu podejmują się kroków ustanawiających posiadany teren jako na przykład „Dom Pielgrzyma”.