Dawne przedmioty z czasów PRL, które kiedyś były zwyczajnym elementem codziennego życia, dziś przeżywają prawdziwy renesans. Dla wielu osób to pamiątki po minionych latach, które kojarzą się z czasami dzieciństwa lub historią rodziny, ale coraz częściej te zapomniane skarby zyskują również znaczną wartość materialną. Wśród nich są między innymi znaczki pocztowe z rzadkimi seriami, monety kolekcjonerskie, meble w stylu vintage, a także słynne książeczki przedpłatowe PKO. Te ostatnie mogą okazać się prawdziwym skarbem. Za niektóre z nich PKO zapłaci nawet 27 tys. złotych. Na co zwrócić uwagę?

Czym są książeczki przedpłatowe PKO?

W czasach PRL posiadanie własnego samochodu było luksusem dostępnym dla nielicznych. W latach 70. i 80. deficyt na rynku motoryzacyjnym zmusił Polaków do oszczędzania na auta w specyficzny sposób – poprzez książeczki przedpłatowe PKO. Program ten miał umożliwić zakup popularnych modeli samochodów, takich jak Fiat 126p czy FSO 1500.

Zobacz także:

Założenie książeczki wymagało wpłaty początkowej, a następnie systematycznego odkładania pieniędzy w zależności od deklarowanego roku odbioru pojazdu. Dla wielu rodzin był to jedyny sposób na spełnienie marzenia o własnym aucie.

Co stało się z pieniędzmi zgromadzonymi na książeczkach?

Nie wszyscy posiadacze książeczek przedpłatowych doczekali się wymarzonego samochodu. Choć tysiące Polaków regularnie wpłacało na nie pieniądze, rzeczywistość lat 70. i 80. często nie pozwalała na realizację tych marzeń. Powody były różne. Chodziło między innymi o brak dostępnych samochodów w związku z niedoborami produkcyjnymi, opóźnienia w dostawach czy zmieniające się okoliczności życiowe, które uniemożliwiały dalsze wpłaty. W efekcie wiele osób pozostało z książeczkami, na których zgromadzono niemałe oszczędności.

Dobra wiadomość jest taka, że pieniądze zgromadzone na tych książeczkach nie przepadły. Wartość zgromadzonych środków podlega dziś regularnej waloryzacji, a PKO BP uwzględnia inflację i inne czynniki ekonomiczne, aby dostosować ich wartość do współczesnych realiów. Dzięki temu osoby, które nie odebrały samochodu, mogą obecnie liczyć na rekompensatę pieniężną.

W 2024 roku maksymalna wartość zwrotu wynosiła aż 27 tysięcy złotych. Co więcej, proces waloryzacji odbywa się corocznie, co oznacza, że kwoty te mogą być jeszcze wyższe w przyszłości. Osoby, które nie spieszą się z wnioskiem o wypłatę, mogą poczekać i potencjalnie uzyskać wyższą rekompensatę. To ważne, szczególnie w kontekście rosnącej inflacji, która ma bezpośredni wpływ na ostateczne kwoty zwrotów.

Waloryzacja uwzględnia również specyficzne uwarunkowania ekonomiczne z lat 70. i 80., co czyni proces bardziej sprawiedliwym. Dzięki temu osoby, które kiedyś oszczędzały na książeczkach, mogą dziś odzyskać swoje środki w nowej, bardziej dostosowanej do współczesnych warunków formie.

Kto może ubiegać się o rekompensatę?

Prawo do rekompensaty mają osoby, które w latach 70. i 80. założyły książeczkę przedpłatową oznaczoną literą „F” i nie odebrały samochodu. Jeśli posiadacz książeczki zmarł, prawo do zwrotu przechodzi na spadkobierców.

Aby otrzymać rekompensatę, należy przedstawić:

  • Oryginalną książeczkę przedpłatową – musi być w dobrym stanie, aby umożliwić weryfikację danych.
  • Dokument tożsamości – potwierdzający tożsamość właściciela książeczki lub spadkobiercy.
  • Dokumenty spadkowe – jeśli zgłaszający się nie jest pierwotnym właścicielem książeczki.

Proces uzyskania rekompensaty jest stosunkowo prosty. Wystarczy zgłosić się do dowolnego oddziału PKO BP, gdzie pracownicy pomogą w załatwieniu formalności. Po weryfikacji dokumentów i danych bank wypłaca należną kwotę.

Co ważne, PKO zachęca do wcześniejszego sprawdzenia wszystkich wymaganych dokumentów. W przypadku braków formalnych, takich jak brak książeczki czy niekompletne dokumenty spadkowe, proces może się wydłużyć.