Do skandalicznego incydentu doszło w niedzielę, 8 grudnia, w ścisłym centrum Warszawy w późnych godzinach wieczornych. Ratownicy medyczni prowadzili wówczas akcję ratunkową, jednak po chwili zostali zaatakowani przez agresywnego mężczyznę. Do tej pory służbom udało się ustalić, że sprawcą napadu okazał się 48-latek pełniący funkcję w Służbie Ochrony Państwa (SOP). Sprawa została skierowana do prokuratury. Co sprawiło, że funkcjonariusz SOP dopuścił się tak agresywnego czynu?
Funkcjonariusz SOP zaatakował ratowników medycznych
Niezwykle niepokojące zdarzenie miało miejsce około godziny 22 nieopodal warszawskiej Rotundy znajdującej się w ścisłym centrum miasta. Wówczas do warszawskiego pogotowia ratunkowego zgłosiła się kobieta, która zeznała, że w tym miejscu na chodniku dostrzegła leżącego mężczyznę. Poinformowała, że poszkodowany miał widoczne urazy na twarzy oraz intensywne krwawienie z nosa. Po otrzymanym zgłoszeniu ratownicy medyczni natychmiast udali się do miejsca, w którym znajdował się ranny, by następnie udzielić mu niezbędnej pomocy.
Zobacz także:
Na miejsce zdarzenia dyspozytor zadysponował nasz Zespół Ratownictwa Medycznego W01 008. Pacjent przy pomocy ratowników medycznych przeszedł do ambulansu, gdzie miały zostać przeprowadzone medyczne czynności ratunkowe - napisało warszawskie pogotowie ratunkowe Meditrans w swoich mediach społecznościowych.
Jak się okazało, leżący na chodniku mężczyzna był pod wpływem alkoholu, a jeszcze przed przeprowadzonym badaniem w karetce pogotowia ratunkowego, poszkodowany przyznał się, że wcześniej był na przyjęciu, na którym spożywał substancje wysokoprocentowe. Po badaniu ratownicy przystąpili do udzielenia rannemu niezbędnej pomocy.
Mężczyzna w rozmowie przyznał, że spożywał wcześniej sporo alkoholu, dlatego przewrócił się i stąd doszło do urazów. Był spokojny i współpracował. Bez problemów przekazał dowód osobisty - czytamy w komunikacie.
Ratownicy chcieli również przeprowadzić z 48-letnim poszkodowanym wywiad, ale mężczyznę zirytowała standardowa procedura medyczna, więc postanowił zaatakować medyków kopiąc ich i okładając pięściami po całym ciele.
Gdy jeden z ratowników chciał podłączyć mężczyznę do urządzenia, by zmierzyć mu parametry, w tym ciśnienie i saturację, a w tym samym czasie drugi zapytał go, gdzie mieszka, pacjent nagle zerwał się z noszy i zaczął być agresywny. Zaczął ubliżać ratownikom medycznym, a następnie kopał ich i okładał pięściami - poinformowali ratownicy na Facebooku.
Do akcji wkroczyła policja
W wyniku zaistniałej sytuacji do akcji musieli wkroczyć funkcjonariusze policji i dodatkowa pomoc medyczna. Na miejsce zdarzenia zostały wezwane jeszcze trzy karetki oraz dwa radiowozy. Agresywny mężczyzna został wówczas zakuty w kajdanki, a następnie przewieziony do najbliższego szpitala.
Sprawcą pobicia okazał się 48-letni pułkownik Służby Ochrony Państwa. Mężczyzna został przejęty przez inny Zespół Ratownictwa Medycznego. Z urazem głowy w asyscie policji został przewieziony do szpitala - napisało warszawskie pogotowie ratunkowe Meditrans.
Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że napastnikiem okazał się 48-letni czynny funkcjonariusz SOP. Tożsamość potwierdziły dokumenty, które zostały znalezione w miejscu ataku. Obecni na miejscu funkcjonariusze zabezpieczyli teren wokół zdarzenia, a medycy zaatakowani w czasie akcji ratunkowej złożyli zeznania. Sprawa została skierowana do prokuratury, a mężczyznę czekają odpowiednie konsekwencje karne.
Jakie konsekwencje prawne czekają funkcjonariusza SOP?
Rzecznik prasowy warszawskiego pogotowia ratunkowego Meditrans, Piotr Owczarski, nie krył oburzenia zaistniałą sytuacją i potępił zachowanie agresywnego funkcjonariusza SOP. Zapowiedział, że sprawa z pewnością nie pozostanie bez reakcji.
Zgodnie z przepisami zawartymi w Kodeksie karnym, za dopuszczenie się takiego czynu grozi kara nawet do 5 lat więzienia. Rzecznik pogotowia podkreślił również, że należy podjąć odpowiednie kroki w celu zwiększenia ochrony służb medycznych, gdyż w ostatnim czasie agresja wobec nich zdarza się coraz częściej.