Obowiązkowe szczepienia dla dzieci i młodzieży gwarantują zapanowanie nad rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych. Niepokojące dane Narodowego Instytutu Zdrowia obrazują, że coraz więcej rodziców postanawia jednak nie szczepić swoich dzieci, co przyczynia się do powstawania lokalnych epidemii. Eksperci zauważają, że ostatnia epidemia krztuśca może mieć bezpośredni związek z omijaniem szczepień. Apelują do rodziców o rozwagę.

Coraz więcej rodziców unika szczepienia dzieci

Narody Instytut Zdrowia opublikował niepokojące dane, z których wynika, że w latach 2019-2023 dwukrotnie wzrosła liczba niezaszczepionych dzieci i młodzieży. W 2019 roku odnotowano 48,6 tys. odmów szczepień, podczas gdy w 2023 roku wartość ta wynosiła już 87,3 tys. Eksperci twierdzą, że tendencja tego zjawiska jest wzrostowa.

Zobacz także:

Nierozważne zachowanie rodziców staje się coraz większym problemem. Anna Dela, ekspertka zdrowia publicznego i wiceprezeska Instytutu Człowieka Świadomego podkreśla, że obowiązkowe szczepienia umożliwiły powstrzymanie rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, takich jak krztusiec. Tymczasem w 2024 roku Narodowy Instytut Zdrowia odnotował gwałtowny, aż 30-krotny wzrost zachorowań na tę chorobę. Według specjalistki, sytuacji tej można było uniknąć, dbając o odpowiednie szczepienia.

„Narażamy siebie i swoje dzieci”. Eksperci biją na alarm

Krztusiec to niejedyna choroba, która staje się poważnym problemem w Polsce. Ekspertka wspomina, że coraz częściej u dzieci i młodzieży diagnozuje się odrę, która przecież od lat wykrywana była tylko u marginalnej liczby pacjentów. Tylko między 2023 a 2024 rokiem zdiagnozowano niemalże osiem razy więcej przypadków tej choroby. Specjaliści są w tej kwestii zgodni – jeśli rodzice wciąż będą odmawiać szczepienia dzieci, w niedalekiej przyszłości choroby zakaźne powrócą do społeczeństwa i staną się wyzwaniem dla służby zdrowia.

Jeżeli będziemy się uchylali od szczepień obowiązkowych, nie tylko narażamy siebie, ale też swoje dzieci i przyszłe pokolenia na to, że te choroby nie zostaną zapomniane i wyeliminowane – apeluje Anna Dela cytowana przez portal fakt.pl.

Obowiązkowe szczepienia przepustką do żłobków i przedszkoli

W obliczu narastającego problemu, rządzący oraz naukowcy poszukują sposobów na zachęcenie rodziców do szczepienia dzieci. Dotychczas unikanie obowiązkowych szczepień wiązało się z karami finansowymi. Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z listopada 2024 roku zwracała uwagę, że pomimo nakładania grzywien w wysokości 10 tys. zł na rodziców unikających szczepień dzieci, odsetek niezaszczepionych nieletnich wzrasta.

Trwają dyskusje nad wprowadzeniem dodatkowych obostrzeń dla niezaszczepionych dzieci i młodzieży. Zdaniem Anny Deli, sposobem na rozwiązanie problemu może być zakaz przyjmowania niezaszczepionych dzieci do żłobków i przedszkoli. Obostrzenia ta szczególnie odczuliby pracujący rodzice, którzy nie mieliby z kim zostawić dzieci i byliby zmuszeni do wynajęcia opiekunki lub zapewnienia im opieki.

Jeżeli rodzic ze względu na odmowę szczepienia nie pośle dziecka do przedszkola czy do żłobka, będzie musiał wynająć nianię. To też jest dla niego kara finansowa, bo są to zdecydowanie większe koszty niż te, które poniósłby, gdyby dziecko poszło do placówki. Jeżeli będziemy widzieć, że trend braku wyszczepialności się zwiększa, to kary też trzeba rozważyć, natomiast zostawiłabym to na sam koniec – dodaje ekspertka.

Specjaliści z Narodowego Instytutu Zdrowia twierdzą, że kluczem w walce z unikaniem obowiązkowych szczepień dzieci jest edukacja rodziców. Zaznaczają, że w tematyce tej panuje ogromna dezinformacja, co utrudnia rodzicom podjęcie właściwej decyzji, a nawet wywołuje lęk przed szczepieniami dzieci. Do koncepcji tej przychyla się również Anna Dela, która zachęca do organizowania ogólnopolskich kampanii informacyjnych oraz aktywnej postawy lekarzy w celu uświadamiania rodziców na temat skutków unikania szczepień.