Tylko kilku rzeczy możemy być w życiu pewni, a jedną z nich jest mająca miejsce dwa razy do roku zmiana czasu. To właśnie wtedy przestawiamy zegarki o jedną godzinę do przodu, a później do tyłu. Pomysł jest dość świeży i pierwszy raz został zaproponowany w XVIII w., jednak wprowadzono go w życie ponad 100 lat później i to w zaledwie kilku państwach. W Polsce regularnie przestawiamy zegarki od 1945 roku, ale też z pewnymi przerwami.
Cykliczne są także narzekania Polaków na zmianę czasu i oczekiwania, czy wreszcie ten obowiązek się zakończy. Pojawiło się światełko w tunelu, ponieważ prawdopodobnie koalicja rządowa poważnie zastanawia się nad zlikwidowaniem zmiany czasu.
Zobacz także:
Czy to już ostatnia zmiana czasu?
Obecnie podział na czas letni i zimowy stosowany jest w 50 państwach na świecie. Dotyczy to całej Europy (z wyłączeniem Islandii, Białorusi, Rosji, Kazachstanu i Turcji), a także części Ameryki Północnej i Południowej. Zmiana czasu obowiązuje również w Egipcie, Izraelu, na Cyprze, w Nowej Zelandii i niektórych stanach australijskich.
Od kilku lat w Unii Europejskiej regularnie poruszany jest temat rezygnacji z podziału na czas zimowy oraz letni. Nic konkretnego w tej sprawie jeszcze nie postanowiono. Ale wiceminister klimatu Miłosz Motyka zasugerował, że być może już niedługo nie będziemy musieli w Polsce przestawiać zegarków.
Zmiana czasu jest nieefektywna, nie wpływa dobrze ani na naszą kondycję, ani na gospodarkę. Powinna zostać zlikwidowana. Będziemy na ten temat dyskutowali z naszymi partnerami koalicyjnymi - powiedział wiceminister klimatu Miłosz Motyka w programie „Fakt Live”.
Wiceminister dodał też, że chciałby, by to czas letni był domyślnym. Oznaczałoby to, że wciąż latem cieszylibyśmy się długimi dniami, a zimą zmierzch nie zapadałby tak szybko.
Kiedy jest zmiana czasu?
Każdego roku konkretny dzień, na który przypada zmiana czasu, jest inny. Kierować się należy inną zasadą która mówi o tym, że zegarki przestawiamy w ostatnią niedzielę marca (z czasu zimowego na letni) oraz ostatnią niedzielę października (z czasu letniego na zimowy). Odbywa się to o godzinie 01:00 czasu uniwersalnego, co oznacza, że w Polsce jest to godzina 03:00. Tymi zasadami kierujemy się w naszym kraju od 1996 roku.
A zatem, gdy zmieniamy czas na zimowy, o godzinie 3 w nocy cofamy wskazówki zegara na godzinę 2. Z kolei przy zmianie na czas letni, należy przesunąć wskazówki do przodu o godzinie 2 w nocy tak, by wskazywały godzinę 3.
W tym roku zmiana czasu przypada na noc z 26 na 27 października.
Czemu służy zmiana czasu?
Pierwszy raz pomysł na zmianę czasu pojawił się w 1784 r., a jego autorem był Benjamin Franklin, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Jednak dopiero w 1916 r. przesunięto wskazówki zegarków do przodu o 1 godzinę, co miało miejsce w Niemczech, Austro-Węgrzech, a także w części okupowanej wówczas Polski i na Bałkanach. Rok później pomysł przyjął się w Wielkiej Brytanii, a Stany Zjednoczone wprowadziły podział na strefy czasowe. Miało to pomóc zaoszczędzić paliwo, które było potrzebne do wytworzenia prądu.
Czy zmiana czasu ma sens?
To właśnie oszczędności są jednym z głównych argumentów zwolenników podziału czasu na letni i zimowy. Współcześnie nie ma to jednak większego sensu, ponieważ zużycie energii elektrycznej uzależnione jest nie tylko od tego, o której godzinie zachodzi słońce. Wpływ ma także pogoda, a dokładniej zachmurzenie czy panujące na zewnątrz temperatury. Dziś przecież używamy prądu również do zasilania klimatyzatorów latem.
Są teorie mówiące o tym, że przy stosowaniu czasu letniego bezpieczniejsze jest poruszanie się po drogach, ale nie ma jednoznacznego potwierdzenia tej hipotezy. Wiemy natomiast, że przez zmianę czasu krócej śpimy, co może paradoksalnie powodować wypadki na drogach czy zwiększać ryzyko zawału serca.
Stosowanie czasu letniego i zimowego powoduje także szereg komplikacji m.in. w transporcie kolejowym i lotniczym. Rozkłady jazdy muszą być dostosowane do zmieniających się godzin, w związku z czym pociągi są opóźnione lub muszą zaplanować godzinny postój. Być może już niedługo (przynajmniej w Polsce) zapomnimy o tych problemach.