Pani Agata w miniony weekend podróżowała pociągiem z Wrocławia do Warszawy. W październiku tego roku zaczęła nowe studia. Na wyjazd zabrała ze sobą świeżo podbitą legitymację studencką, będąc przekonana, że przysługuje jej zniżka na bilet. Gdy doszło do kontroli, rozpętała się awantura między nią a ekipą konduktorską, o to czy przysługuje jej zniżka. Nie chodzi tu wyłącznie o przedmiot sporu, ale o sposób, w jaki została potraktowana przez pracowników PKP.  

Bulwersujące zachowanie pracowników PKP Intercity 

O szczegółach sprawy dowiadujemy się z wywiadu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej, która jako pierwsza opisała zdarzenie. 

Zobacz także:

Potraktowali mnie jak jakiegoś bandziora, który wsiada do pociągu i próbuje okraść PKP Intercity. Czułam się jak na gestapo, cała drużyna konduktorska krzyczała na mnie - relacjonuje pasażerka na stronie Gazety Wyborczej.

Zgodnie z regulaminem PKP bilet ulgowy na pociąg przysługuje studentem do ukończenia 26. roku życia. Zdaniem pani Agaty, kwalifikowała się ona do zniżki. Odmiennego zdania był konduktor, który stwierdził, że według niego ma 27 lat. Studentka wyjaśniła, że urodziny obchodzi dopiero 20 grudnia br. Tu zaczęły się schody. 

Sprawdzając mój bilet, konduktor stwierdził, że mam 27 lat, mimo że urodziny obchodzę dopiero w grudniu i według niego zniżka mnie nie obejmuje. Nie zgodziłam się z jego stanowiskiem i zaproponowano mi rozmowę z kierowniczką pociągu. Od razu zaczęła na mnie krzyczeć, wpierając mi, że nie mam 26 lat i że „po co mi te studia, skoro nie umiem czytać” - oznajmia w wywiadzie dla GW. 

Konduktorzy obrażali i krzyczeli na pasażerkę

Pani Agata relacjonuje, że w trakcie dyskusji, gdy próbowała dowieść swojej racji, pracownicy zaczęli ją obrażać i krzyczeć. Przestraszona wyjęła dyktafon i zaczęła nagrywać rozmowę na telefon. Sposób zwracania się przedstawicieli PKP Intercity pozostawia wiele do życzenia. Poniżej zamieszczamy fragment rozmowy, a całość nagrania można odsłuchać na stronie GW. 

- Mówię pani, że czegoś nie rozumiem, a pani mnie od 15 minut obraża - tłumaczy pani Agata. 
- Jakie 15 minut? Jest tu pani dobre 5 minut, a nie 15 - odpowiada kierowniczka.
- No tak, ale stresuje mnie pani, obraża mnie pani, proszę panią o wytłumaczenie. W tym momencie słychać jak kobieta przerywa i zaczyna krzyczeć na dziewczynę: - Tłumaczyłam pani, że 20 grudnia skończyła pani 26 lat. Następnego dnia ma pani 26 lat i jeden dzień - krzyczy dalej. Do rozmowy włącza się inny konduktor: - Pani tak gra w kulki, bo pani myśli, że pani będzie tak gadać i w ten sposób do Warszawy dojedzie.

Sytuacja z minuty na minutę stawała się coraz bardziej napięta. Dwóch mężczyzn i kobieta z obsługi pociągu PKP nie dawali dziewczynie dojść do słowa. Studentka w pewnym momencie już sama była zdezorientowana, czy przysługuje jej ulga, czy nie. Poprosiła grzecznie o regulamin, wtedy jak wynika z jej relacji, konduktor zaczął na nią krzyczeć: „Przestań gadać! Płać!”.

Pomówienia ze strony pracownika PKP

Pani Agata relacjonuje, że została pomówiona przez jednego z mężczyzn biorącego udział w dyskusji. Sugerował, że dziewczyna miga się od zapłaty za bilet i robi to nie pierwszy raz. Studentka stanowczo zaprzeczyła jego słowom, tłumacząc, że to jej pierwsza w tym roku podróż pociągiem PKP. 

W pewnym momencie do przedziału wszedł kolejny konduktor. Zaczął twierdzić, że mnie kojarzy i że regularnie okłamuję kontrolerów biletów, co było dla mnie całkowicie absurdalne. W tym roku ani razu nie korzystałam z PKP. Nie znałam go, a mimo to przekonywał, że mnie wcześniej widział - tłumaczy pani Agata. 

Do scysji między pasażerką a ekipą PKP doszło około godziny 19:00. Pociąg planowo do Warszawy miał dojechać o 22:30. Dla studentki absurdalnym był zarzut konduktora, jakoby miałaby grać na zwłokę. 

Kiedy próbowałam się bronić, stres osiągnął taki poziom, że nie byłam w stanie kontynuować rozmowy. Poczułam się jak na gestapo. Z każdym kilometrem koszty przejazdu rosły. Najpierw usłyszałam, że mam tylko dopłacić do normalnego biletu, potem, że dodatkowo karę uregulować, a na koniec, że kierowniczka wzywa na mnie policję, co będzie mnie kosztować jeszcze 500 zł więcej - czytamy dalej na łamach GW. 

fot. Katarzyna/AdobeStock

Pasażerowie oburzeni zachowaniem pracowników PKP 

Pani Agata pierwotnie zapłaciła za bilet 39 złotych. Finalnie w pociągu dopłaciła dodatkowe 227 zł. Dziewczyna zapłaciła wymaganą kwotę, choć jak przyznaje, nie ma pewności czy faktycznie zniżka jej nie przysługuje. Czując presję, postanowiła się ugiąć, ale nie zostawiła tak sprawy. Jak tłumaczy całe zajście było dla niej bolesne i obciążające psychicznie

Uważam, że tak nie powinna wyglądać obsługa pasażera. Dlaczego osoby, które powinny służyć pomocą, stosują przemoc psychiczną i zmuszają do podjęcia decyzji pod presją? Mam nadzieję, że mój głos zwróci uwagę na potrzebę zmiany podejścia w obsłudze pasażerów w PKP, aby inni podróżni nie musieli przechodzić przez podobne sytuacje

Pani Agata, jeszcze siedząc w pociągu, poinformowała kierowniczkę, że chciałaby złożyć oficjalną skargę na obsługę PKP. Ta miała jej się zaśmiać w twarz i powiedzieć „niech pani pisze”. Całemu zajściu przysłuchiwali się także inni podróżni, którzy stanowczo skrytykowali postawę pracowników PKP. Jeden z pasażerów zwrócił się wprost do kierowniczki, żeby przestała męczyć młodą kobietę. Dodał także, że jej zachowanie jest nie w porządku.