Czesi coraz częściej robią zakupy po drugiej stronie granicy. W położonej niedaleko czesko-polskiego przejścia granicznego miejscowości pojawiają się nie tylko w dyskontach, ale też na targowiskach. Jak donosi portal denik.cz, popularnością cieszą się takie produkty jak: kalafior, ziemniaki czy ogórki oraz kwiaty, m.in. wrzosy. Okazuje się również, że Czesi upodobali sobie jedno warzywo. O tej porze roku jest w Polsce bardzo popularne.
Czesi na zakupy jeżdżą do Polski. Szturmują targowiska
Czesi pokonują kilkadziesiąt kilometrów, by zrobić zakupy po drugiej stronie granicy, w Polsce. W przygranicznej miejscowości uzdrowiskowej Kudowa-Zdrój pojawiają się nie tylko w sklepach dużych sieci, ale też na targowiskach po sezonowe warzywa. Sprzedawcy donoszą, że Czesi przyjeżdżają głównie po ziemniaki, cebulę, czosnek, kalafior oraz jesienne rośliny ozdobne, m.in. wrzosy i chryzantemy. Jednak produktem, który cieszy się największą popularnością wśród Czechów, jest świeżo szatkowana kapusta. Z kolei w lecie nie brakowało chętnych na ogórki.
Zobacz także:
Wzięłam dwa, a moja córka jeden worek po dziesięć kilogramów każdy. Jeśli nas na to stać, kupujemy je tutaj co roku. Są piękne, małe i smaczne – oznajmiła Božena z Úpicy w rozmowie z dziennikiem „Blesk”, która po ogórki przyjechała do Kudowy-Zdroju.
Czesi od dawna uprawiają tzw. turystykę zakupową, co widoczne jest w miejscowościach położonych przy granicy. Przyciągają ich m.in. ceny. Jak podaje czeski dziennik, na targu w Královém Hradcu kilogram mniejszych ogórków kosztował ok. 60 koron (10,37 zł), drożej było w sieciach popularnych sklepów — tam trzeba było zapłacić ok. 70 koron/kg (12,10 zł). W Polsce z kolei ogórki w sezonie kosztują kilka złotych, najtańsze okazy mogliśmy kupić już za 3 zł za kg, a za ten najdrobniejszy sort płaciliśmy blisko 5 zł. Natomiast teraz, kiedy Czesi wykupują jesienne warzywa, za kapustę płacą w Polsce 170 koron (ok. 29 zł) za 10 kg, 55 koron (ok. 9,35 zł) za kalafior i 100 koron (17 zł) za kilogram orzechów łuskanych.
Dlaczego Czesi robią zakupy w Polsce?
Okazuje się, że Czesi do Polski jeżdżą po zakupy nie tylko ze względu na ceny, ale też jakość produktów. W sezonie jesiennym pojawiają się po wieńce, chryzantemy i inne wiązanki oraz dekoracje nagrobne. Czeski portal karvinsky.denik.cz donosi, że w opinii naszych sąsiadów dekoracje dostępne w sprzedaży w Polsce są dużo ładniejsze niż w Czechach.
(...) Poza tym bywam tu co roku, bo nienawidzę sztucznych dekoracji, a w Polsce zawsze mają ładne i nowoczesne wianki ze świeżych kwiatów — mówi Czeszka Iva w rozmowie z serwisem. — W weekend sprzątaliśmy groby w Ostrawie i chcieliśmy kupić wianki na stoisku, ale wszędzie był straszny kicz. Były głównie sztuczne kwiaty. Zdecydowaliśmy się więc pojechać do Polski — mówi kolejny Czech.
Polski sprzedawca wianków i świeczników w rozmowie z redakcją karvinsky.denik.cz stwierdza, że rzeczywiście wszelkiego rodzaju ozdoby częściej kupują Czesi niż Polacy. Co więcej, na Facebooku istnieją już grupy zrzeszające osoby, które przyjeżdżają do Polski na zakupy z zagranicy. Jedna z nich „POLSKA - zakupy, porady i zalecenia” liczy prawie 220 tys. osób, a w ciągu dnia pojawia się tam co najmniej kilka postów. W jednym ze wpisów tam udostępnionych czytamy, że w soboty na kudowskim rynku są „chmary” samochodów na czeskich tablicach.
Czesi jeżdżą na promocje do Polski. Niekiedy zastają puste półki
Zwykłe zakupy w Polsce nie są już tak opłacalne dla Czechów jak kiedyś, ale wciąż wielu pojawiają się w polskich dyskontach, kiedy na facebookowe grupy trafia informacja o promocjach. Jedną z najbardziej pożądanych obniżek cen jest ta na masło, również wśród naszych południowych sąsiadów. Kiedy w Polsce produkt ten kosztował 10 zł za sztukę, w Czechach ceny sięgały nawet 12 zł (na przestrzeni roku to wzrost o niespełna 35 proc.). Nie dziwi więc fakt, że promocje na masło przyciągają Czechów do Polski.
Kiedy w popularnych dyskontach, takich jak Biedronka czy Lidl, pojawiają się obniżki cen, Czesi ściągają na zakupy do Polski, zwłaszcza jeśli mowa o wspomnianym maśle. Nasi sąsiedzi ruszyli do polskich sklepów, kiedy ceny spadły do 6 zł. Dla porównania 6-7 zł to 46 do 51 koron, a normalna cena masła w Czechach sięga nawet 70 koron. Niestety takie okazje szybko się wyprzedają, a osoby przekraczające granicę w tym celu często zastają puste półki. Przypomnijmy, że w 2023 r. czeski dziennik „Mladá Fronta Dnes” na pierwszej stronie donosił, że zakupy w Polsce robi co piąty Czech. Z kolei 10 proc. naszych sąsiadów po takie zakupy jeździ co tydzień.