Ceny masła w sklepach od zawsze budzą wiele emocji. Nic w tym dziwnego — w końcu jest to jeden z podstawowych produktów spożywczych, który trafia do naszych koszyków na prawie każdych zakupach. Masło jest nam niezbędne do zrobienia kanapek, dodajemy je do zup, ale przede wszystkim do ciast. Jest kluczowym składnikiem przy pieczeniu świątecznych wypieków, jak makowiec, sernik, a także kruche ciasteczka i pierniczki.
Zrozumiałe jest więc to, że Polacy martwią się tym, ile trzeba zapłacić za masło przed świętami. Sprawą przejął się też rząd, który zapowiedział działania w tej sprawie.
Zobacz także:
Ceny masła oszalały
Jeszcze nie tak dawno masło dało się kupić w dość rozsądnej cenie. Na pewno pamiętacie, jak kiedyś trzeba było czekać na promocję, by dostać je za rozsądne pieniądze i niestety, ta sytuacja znów się powtarza. W niektórych sklepach kostka masła kosztuje od 8 do nawet 10 złotych! Supermarkety organizują różnego rodzaju promocje, gdzie kupując kilka sztuk, można zapłacić za masło nieco mniej, ale problem pozostaje. Agencja badawcza ASM SFA sprawdziła, że w krótkim czasie, między listopadem a grudniem tego roku, średnia cena masła w sklepach spożywczych wzrosła o 11 procent. W niektórych sklepach wzrost wyniósł aż 17%. Jeszcze gorzej to wygląda wówczas, gdy porównamy ceny masła rok do roku — podrożało aż o 35%.
Jednym z wielu powodów wzrostu cen jest fakt niskiej dynamiki produkcji mleka, którego po prostu brakuje — a jest ono przecież niezbędne do produkcji masła. Innym czynnikiem jest wyższa siła nabywcza konsumentów. Co ciekawe, Polacy, którzy wzięli udział w sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster, twierdzą, że osobą odpowiedzialną za wzrost cen masła jest premier Donald Tusk (tak uważa 52% badanych). Winą za ten stan rzeczy jest obarczany także prezes NBP Adam Glapiński (wskazało go 20% respondentów) oraz szef PiS Jarosław Kaczyński (zdaniem 14% osób biorących udział w badaniu).
Ceny masła spadną? Będzie interwencja rządu
Rząd podjął więc decyzję i zamierza sprzedać masło znajdujące się w rezerwach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
W ostatnim czasie na rynkach światowych znacznie wzrosła cena masła, co jest przede wszystkim efektem niedoboru mleka. Sytuacja ta dotknęła także Polskę. Aby ustabilizować sytuację na rynku, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ogłosiła przetarg na sprzedaż dużych ilości masła - czytamy w komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie Centrum Informacyjnego Rządu.
Jak czytamy dalej, przetarg dotyczy masła mrożonego i łącznie RARS chce sprzedać aż 1000 ton. 19 grudnia 2024 roku nastąpi otwarcie ofert, a minimalna cena masła wyniesie 28,38 zł za kilogram (bez podatku VAT).
Sprzedawane przez RARS masło pochodzi z rezerw żywnościowych Agencji. Rezerwy te są tworzone, aby zachować ciągłość dostaw niezbędnych do funkcjonowania gospodarki i zaspokojenia podstawowych potrzeb obywateli. Interwencyjne działanie RARS powinno przyczynić się do stabilizacji cen masła na rynku - czytamy dalej w komunikacie.
Przeliczając to na standardową kostkę masła o wadze 200 g, przyjmuje się, że w przetargu rząd będzie sprzedawać masło po 5,67 zł (bez VAT) za sztukę.
Jak ruch rządu wpłynie na ceny masła?
Czy wyprzedaż masła z rezerw sprawi, że jego cena spadnie? Dr inż. Andrzej Gartner z Polskie Federacji Producentów Żywności twierdzi, że nie będzie to miało znaczącego wpływu na ceny masła w sklepach.
To zastanawiający ruch ze strony rządu, jeżeli to ma być sposób na interwencję na rynku masła, czyli interwencję w wolny rynek. Cena, jaką widzimy w sklepie, nie jest przecież ceną producenta masła, ale ceną wyznaczoną przez sklepy detaliczny. A te narzucają na swoje marże mające pokryć ponoszone koszty i generować zyski - mówi dr inż. Garnter w rozmowie z money.pl.
Dodaje później, że w obliczu tego ile masła trafia co roku na polski rynek, jedna tona to naprawdę niewiele:
W Polsce produkujemy ok. 230-250 tys. ton masła rocznie. 1 tys. ton masła wpuszczonego na rynek nic nie oznacza. To kropla w morzu masła. Obawiam się raczej czy tego typu działania nie zostaną opatrznie zrozumiane przez społeczeństwo i nie wywołają paniki, że skoro sprzedawane są zapasy strategiczne, to masła może zabraknąć, co w konsekwencji może jeszcze podbić ceny na półkach - tłumaczy dr inż. Gartner.