Opóźnienia w lotnictwie, najczęściej spowodowane warunkami atmosferycznymi, takimi jak opady, burza, mgła czy wiatr, nie są niczym nowym dla podróżujących. Czasami wynikają również z wystąpienia usterek czy problemów na pokładzie maszyny, które wpływają na bezpieczeństwo podróży. Jednak tym razem przyczyna okazała się wyjątkowo nietypowa. 5-dniowe opóźnienie lotu było spowodowane przejęciem samolotu przez 132 chomiki. Jak doszło do tego nieoczekiwanego problemu?

Ponad 130 chomików na pokładzie samolotu

Samolot Airbus A321neo, należący do portugalskich linii lotniczych TAP, miał w środę, 13 listopada, przewieźć zamówienie dla jednego ze sklepów zoologicznych w Ponta Delgada (z Lizbony na Azory). Po dotarciu na miejsce okazało się, że zwierzęta znajdujące się na pokładzie zdołały wydostać się ze swoich klatek, ponieważ zostały one uszkodzone w czasie transportu. 

Zobacz także:

Samolot A321-200N linii TAP Portugal z Lizbony do Ponta Delgada w środę 13 czerwca przewoził klatki z chomikami. Po wylądowaniu okazało się, że jedna z klatek została uszkodzona, a 132 chomiki uciekły. Wszystkie chomiki zostały schwytane, a samolot poddany oględzinom - czytamy na platformie X.

Oprócz chomików, w samolocie były przewożone również fretki i ptaki. Po wyjściu ponad 130 gryzoni na wolność, odpowiednie służby rozpoczęły proces wyłapywania zwierząt. 

Samolot utkwił na lotnisku na 5 dni

Obawiano się również, że po wydostaniu się na pokład, gryzonie mogły uszkodzić instalację elektryczną, a w konsekwencji stworzyć ryzyko awarii maszyny podczas lotu. Po porozumieniu się odpowiednich ekspertów i przedstawicieli portugalskich linii lotniczych podjęto decyzję o rezygnacji z powrotu przewoźnika do miejsca startu.

Cała operacja wyłapywania ponad 130 gryzoni potrwała łącznie 5 dni, aż do poniedziałku (18 listopada). Do 16 listopada udało się wyłapać większość z nich, jednak kilkanaście gryzoni wciąż pozostawało na wolności. Po sprawdzeniu wszelkich formalności i po odnalezieniu wszystkich zwierząt, samolot mógł wrócić do Lizbony.

Podobna sytuacja podczas lotu do Hiszpanii

Podobne obawy, w związku z zachowaniem należytego bezpieczeństwa maszyny, mieli niedawno pracownicy samolotu lecącego z Oslo w Norwegii do Malagi w Hiszpanii. Lot został przerwany, a piloci zdecydowali się na awaryjne lądowanie w Kopenhadze, ponieważ na pokładzie znaleziono nieproszonego gościa.

Mysz przedostała się do samolotu w pudełku na jedzenie jednego z pasażerów, a po jego otworzeniu, gryzoń wydostał się na wolność. Jak podkreślają eksperci, awaryjne lądowanie w takich sytuacjach wynika z wymogów dotyczących bezpieczeństwa, ponieważ te małe zwierzęta stanowią ogromne ryzyko dla instalacji elektrycznych w samolocie.

To coś, co zdarza się niezwykle rzadko. Opracowaliśmy procedury na wypadek takich sytuacji, które obejmują również przegląd z naszymi dostawcami, aby upewnić się, że taka sytuacja nie powtórzy się - przekazał rzecznik SAS Oystein Schmidt podkreślał w rozmowie z agencją AFP.

Ostatecznie pasażerowie zostali przekierowani do miejsca docelowego innym lotem, a maszyna pozostała na lotnisku w celu wykonania dodatkowej kontroli wszystkich instalacji, które mogłyby ulec uszkodzeniu z powodu obecności gryzonia.