Wspomniany regulamin napisany w języku angielskim jasno komunikuje obcokrajowcom, że nie są oni w sklepie mile widziani. Mało tego, zawarte w nim treści wprost obrażają imigrantów, godząc w ich inteligencję, czy zasady dobrego wychowania. Dlaczego mężczyzna wykonał tak rasistowski ruch?

Regulamin dla obcokrajowców wywołuje oburzenie

Aż trudno uwierzyć, że sytuacja ta miała miejsce w 2025 roku, podczas gdy Polska otworzyła swoje granice na imigrantów w 2004 roku, dołączając do wspólnoty państw Unii Europejskiej. Zachowanie przedsiębiorcy obrazuje jednak, że nie wszyscy Polacy są tolerancyjni i akceptują różnorodność kulturową, jak można by się tego spodziewać. Jakie treści zawiera wspomniany regulamin dla obcokrajowców?

Zobacz także:

Nie marnujcie mojego czasu na Google Translator […] Jeśli chcesz wprowadzić jakieś własne zasady, bo coś ci się nie podoba – wracaj do ojczyzny […] – to tylko kilka z niektórych „postulatów” cytowanych przez portal wprost.pl.

W regulaminie znajdziemy również punkty o zakazie targowania się, ponieważ: „nie jest to bazar w Turcji”, pouczenie o zamykaniu drzwi, czy nakazie stania w kolejce. Postawą przedsiębiorcy zainteresowali się pracownicy Ośrodka Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK), którzy nie kryli oburzenia zachowaniem mężczyzny. Prezes podmiotu stwierdził, że takie działanie przypomina mu naklejki z treściami „strefa wolna od LGBT”. Wspomina, że swego czasu Polacy byli oburzeni polskojęzycznymi tabliczkami w niemieckich sklepach, które informowały o karach za kradzież, powielając stereotyp Polaka-złodzieja, a tymczasem rybnicki przedsiębiorca sam tworzy treści prezentujące nietolerancje wobec innych narodów.

Przedsiębiorca staje w obronie regulaminu

Poza OMZRiK w sprawie interweniowała również Gazeta Wyborcza, która przeprowadziła wywiad z nietolerancyjnym przedsiębiorcą. Mężczyzna, zamiast wyrazić skruchę, stanął w obronie regulaminu, twierdząc, że nie zamierza go zmieniać, ani tym bardziej zlikwidować. Jak podaje wprost.pl, przedsiębiorca miał motywować swoje zachowanie następującymi słowami:

Większość klientów w ogóle jej nie czyta. Kiedy oni mówią: „English, please”, ja odpowiadam: „Polish, please”. Ale jeśli są uprzejmi, kulturalni i zamykają za sobą drzwi, nie mam z takimi klientami problemu – mówił w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Ponadto mężczyzna zaznaczał, że to on czuje się nieszanowany przez obcokrajowców. Zarzucał im nawet brak dobrego wychowania, przytaczając historię sprzed kilku dni:

Niedawno obsłużyłem klienta zgodnie ze standardami, ale on i tak wyraził niezadowolenie, twierdząc, że go nie szanuję. Bo kiedy się zastanawiał, zacząłem obsługiwać inną klientkę […] Wtedy obcokrajowiec zasugerował większy szacunek, zaproponował wręcz, byśmy wyszli na zewnątrz, co zabrzmiało jak groźba. W końcu pokazał mi środkowy palec i wyszedł ze sklepu, zostawiając otwarte na oścież drzwi – relacjonował w wywiadzie.

Przedsiębiorca podał powód irytacji. To jego protest?

Pod koniec wywiadu przedsiębiorca podał faktyczny powód swojej irytacji podczas obsługi imigrantów. Zaznaczał, że korzystanie z Google Tłumacza znacząco wydłuża komunikację. Ponadto mężczyzna przyznał, że prowadzi swoją działalność samodzielnie, przez co piętrzące się kolejki w sklepie go frustrują.

Zdarza się, że odwiedza mnie kilka takich osób dziennie. W większości przypadków komunikacja odbywa się przy pomocy tłumacza Google, co zajmuje dodatkowe 5-10 minut – przekonuje w wywiadzie.

Czy interwencja mediów oraz OMZRiK sprawiła, że przedsiębiorca usunął regulamin? Nic z tych rzeczy. W wywiadzie dla portalu rybnik.com.pl mężczyzna zaznaczał, że poza barierą komunikacyjną, nie może znieść tego, że cudzoziemcy zostawiają zimą otwarte drzwi w jego sklepie, przez co płaci większe rachunki za energię. Twierdzi, że nie zdejmie regulaminu, gdyż jest to jego forma jego protestu:

Uważam, że jeżeli politycy, urzędnicy, służby, nie są w stanie zadbać o swoich obywateli, musimy sami zadbać o swój dom i miejsce w którym pracujemy czy też przebywamy. Na razie kartka zostaje. Jestem otwarty na dyskusję i rozwiązania, które ułatwią życie zarówno mnie, jak i moim klientom, ale nie mogę pozwolić, aby chaos czy brak poszanowania wpływały na jakość mojej pracy – mówił w wywiadzie.