Agresja wobec personelu medycznego w Polsce od lat jest poważnym zagrożeniem dla ratowników, pielęgniarek oraz lekarzy, a z roku na rok problem narasta. Najczęściej jest to spowodowane alkoholem lub substancjami psychoaktywnymi, a w niebezpieczeństwie znajdują się wówczas nie tylko pracownicy służby zdrowia, ale także przebywający na oddziałach pacjenci. Ostatnie wydarzenia w Siedlcach wstrząsnęły całą Polską, a teraz okazuje się, że zaledwie dwa dni po tragicznym ataku mężczyzna próbował zaatakować ratowniczkę medyczną w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim. Kobieta ledwo uszła z życiem, a w kryzysowej sytuacji uratowało ją szpitalne łóżko. Kim okazał się sprawca?
Atak na ratowniczkę medyczną na SOR-ze
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek, 27 stycznia, w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR) w Gorzowie Wielkopolskim. Tego dnia do szpitala trafił 65-letni mężczyzna, który wymagał natychmiastowej pomocy po utracie przytomności. Po odzyskaniu świadomości pacjent stał się agresywny i po chwili zaatakował przybywającą z nim ratowniczkę medyczną. Kobieta w ostatniej chwili zasłoniła się szpitalnym łóżkiem. Personelowi szpitala udało się obezwładnić pacjenta. Nikt nie ucierpiał. 65-latek okazał się kompletnie pijany. Badanie wykazało 2,6 promila alkoholu we krwi.
Zobacz także:
Ratowniczka medyczna złożyła zawiadomienie dotyczące znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, lekarz złożył zawiadomienie dotyczące gróźb karalnych, natomiast dwóch ratowników medycznych złożyło zawiadomienie dotyczące gróźb karalnych i znieważenia – przekazał Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, cytowany przez tvn24.pl.
Pracownicy szpitala poinformowali także, że agresywny mężczyzna jest już dobrze znany służbom medycznym i regularnie trafia na oddział. Dodali również, że to nie pierwszy raz, kiedy 65-latek okazał się niebezpieczny dla personelu. Z relacji wynika, że w przeszłości dochodziło już do podobnych incydentów wielokrotnie.
Co grozi agresywnemu 65-latkowi?
Po interwencji policji 65-latek został przewieziony na komisariat, gdzie następnie usłyszał zarzuty związane z kierowaniem gróźb do personelu medycznego oraz znieważenia ratowników. Sąd nałożył na mężczyznę również zakaz zbliżania się do poszkodowanych. Na skutek popełnionych czynów 65-latkowi grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Mimo natychmiastowych działań ze strony wymiaru sprawiedliwości personel medyczny w całej Polsce wciąż podkreśla, że nie czuje się w pracy wystarczająco bezpiecznie, a agresja wśród pacjentów jest coraz częściej spotykana.
Jak często dochodzi do agresji wobec ratowników medycznych?
O problemie, który dotyczy wzrastającej agresji pacjentów wobec służb medycznych w Polsce, opowiedzieli „Głosowi Pomorza” doświadczeni ratownicy medyczni ze Słupskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Jak zauważa Grzegorz Załupka, jeden z pracowników szpitala, agresywne zachowania zdarzają się pacjentom coraz częściej, a sytuacja jest niezwykle alarmująca, ponieważ personel przyznaje, że podobne przypadki zdarzają się co najmniej raz w ciągu jednej służby. Nie chodzi wyłącznie o atak fizyczny, bowiem równie często zdarza się agresja słowna.
Nie ma dyżuru, podczas którego przynajmniej jedna taka sytuacja nie zaistnieje. Począwszy od agresji słownej, z którą najczęściej się stykamy. To ubliżanie ratownikom, plucie na nas, używanie słów naprawdę niecenzuralnych. Często padają groźby karalne - nie bójmy się tego powiedzieć. Są też zaczepki fizyczne, są próby szarpania się z nami. My nie jesteśmy od tego, żeby się szarpać z pacjentem, my jedziemy komuś pomagać, ratować ludzkie życie - mówi Grzegorz Załupka.
Ratownik opowiedział również o jednym z incydentów, który najbardziej zapadł mu w pamięć. Zwraca uwagę, że przebieg sytuacji, w której znalazł się w tamtym czasie, jest bardzo podobny do tragicznego ataku w Siedlcach. Wówczas pacjent również okazał się być pod wpływem alkoholu. Grzegorz Załupka podkreśla, że miał z kolegą ogromne szczęście, że agresywny mężczyzna nie miał przy sobie żadnych ostrych narzędzi, gdyż cały incydent mógłby skończyć się znacznie gorzej.
Niestety zwłaszcza u pacjentów, którzy są pod wpływem alkoholu i pod wpływem różnego rodzaju środków psychoaktywnych, mamy duży problem. Pamiętam jedną taką sytuację, kiedy weszliśmy do domu osoby pod wpływem alkoholu. Przebieg był podobny jak w Siedlcach. Gdy padło stwierdzenie, że musimy jechać do szpitala, ten człowiek zareagował agresywnie, rzucił się na nas - na mnie i mojego kolegę. Szczęście w nieszczęściu, że nie miał żadnych ostrych narzędzi (...) - wspomina ratownik.
W związku z coraz liczniejszym przypadkami agresji, służby medyczne w całej Polsce zwróciły się do rządu z apelem o zaostrzenie kar dla agresorów, gdyż zdaniem personelu są one na ten moment niewystarczająco wysokie i skuteczne.