Niemały, bo zrzeszający blisko 150 tys. obserwujących, satyryczny profil Polska w dużych dawkach opublikował na Facebooku zdjęcie „chałkonia” - gigantycznej chałki w kształcie konia. Na fotografii dumnie przed „chałkoniem” stoi kobieta ubrana w piekarniczy fartuch, a podpis sugeruje nam, że to właśnie ona upiekła mierzącą ponad dwa metry chałkę, ale nikt jej nie pogratulował. Znajome? Tego typu posty krążą od dłuższego czasu na Facebooku, zyskując milionowe zasięgi i wywołując tysiące reakcji. Profil Polska w dużych dawkach zrobił to dla żartu, jednak szybko przestało być śmiesznie, kiedy okazało się, że wiele osób zaczęło gratulować nieistniejącej kobiecie upieczenia nieistniejącego „chałkonia”. I niestety nie jest to błahostka, a poważny problem.

„Chałkoń” podbił internet i to bardzo zła wiadomość. O co chodzi z koniem z chałki?

Po kolei. 7 stycznia na facebookowym profilu Polska w dużych dawkach, który zwykle w satyryczny sposób traktuje o sytuacji w Polsce, pojawiło się zdjęcie wspomnianego wcześniej „chałkonia” oraz stojącej obok wypieku kobiety. Fotografię opatrzono podpisem: „Ta kobieta upiekła chałkonia, ale nikt jej nie pogratulował”. Post miał być żartem odnoszącym się do szalejącej na Facebooku plagi zdjęć wygenerowanych przez sztuczną inteligencję (AI). Dokładnie tak, wygenerowanych przez AI, nieistniejących. „Chałkoń” i kobieta ze zdjęcia nie istnieją, co dla wielu jest oczywistością, ale niestety okazało się, że zdecydowanie więcej internautów postanowiło pogratulować skromnej pani piekarz spektakularnego wypieku. Bo kompletnie nie są świadomi tego, że właśnie tak może działać sztuczna inteligencja — tworzyć nieprawdziwe fotografie, postaci, historie.

Zobacz także:

Z pewnością gros osób kojarzy zalewające Facebooka zdjęcia, które przedstawiają dzieci na wsi, kobietę, która upiekła chleb czy parę gospodarzy przed małym ogródkiem. Ani te osoby, ani te historie („Nikt nie chce się ze mną bawić, bo jestem ze wsi”, „Dziś mam urodziny, ale nikt nie złożył mi życzeń”, „Upiekłam chleb, ale nikt mi nie pogratulował, bo jestem biedna”) nie istnieją. To zmyślone, stworzone komputerowo postaci. Popularność zyskują, ponieważ są prostą i skuteczną manipulacją — wywołują emocje i wzbudzają żal, zyskując uwagę i dążąc finalnie do reakcji internauty. A chodzi o prostą reakcję: zostawienie lajka, udostępnienie, komentarz. No dobrze, ale co w tym złego? Niestety — wiele. 

„Chałkoń trojański”. Tak działa manipulacja w internecie

Profil Polska w dużych dawkach poszedł o krok dalej i przygotował fotomontaż, tworząc widok znanej kulinarnej strony internetowej Ania Gotuje z „chałokoniem” i sugerując tym samym, że nawet popularna kuchmistrzyni postanowiła upiec chałkę w kształcie konia, tym razem z rodzynkami. Nie trzeba posiadać certyfikatów, by tworzyć takie grafiki. Tak naprawdę może zrobić je każda osoba, która potrafi obsługiwać proste programy graficzne, czyli przeciętny użytkownik internetu. W ten sposób facebookowy profil solidnie udowodnił, jak łatwo, szybko, niemalże bezkosztowo można wprowadzać rzesze ludzi w błąd. 

Po dwóch dniach fanpejdż Polska w dużych dawkach dokonał podsumowania. Jak przyznają sami administratorzy (twórcy) strony, nie spodziewali się, że żart z „chałkoniem” zostanie przez wiele osób potraktowany jako... prawdziwa historia. I że to właśnie koń z chałki, z daleka trącący absurdem, pobije rekordy popularności.

Chałkoń okazał się bestią, której potęgi nie doceniliśmy - podkreśla na Facebooku profil Polska w dużych dawkach. - Za ten przerysowany, karykaturalny post zebraliśmy ogromne zasięgi, post zobaczyło ponad milion osób. W komentarzach pojawiły się nieironiczne gratulacje dla twórczyni Chałkonia, głównie od starszych osób, przeplatane oczywiście ze śmieszkami czy (na szczęście) ostrzeżeniami, że to jest grafika AI. Wrzucamy różne rzeczy, od memów do past, po śmieszki z polskiej polityki. Ale na koniec okazało się, że to Chałkoń rozbił bank — wskazują dalej twórcy kanału.

Niebezpieczny trend na Facebooku. Na to nie daj się nabrać

Dlaczego na Facebooku wyświetlają się nam podobne profile? Co złego jest w zostawianiu komentarzy czy lajków pod postami w stylu: „Nikt mi nie pogratulował”, „Nikt nie złożył mi życzeń” itd.? To bardzo proste: im więcej reakcji typu lajk, im więcej udostępnień i komentarzy, tym więcej osób taki post zobaczy. Tak rosną zasięgi (zasięgi to inaczej liczba użytkowników Facebooka, które zobaczyły daną treść na tym portalu społecznościowym). Im większy zasięg, tym większa szansa na pozyskanie nowych obserwatorów. A im więcej obserwatorów ma dany profil, tym bardziej łakomym kąskiem jest np. dla firm. Przedsiębiorstwa kupują tego typu fanpejdże, ponieważ mają już zgromadzoną pewną bazę potencjalnych klientów. Ale nie to jest najgorsze.

Profile, które zgromadziły pokaźną liczbę obserwujących użytkowników, w czarnym scenariuszu mogą w przyszłości stać się facebookowymi tubami głoszącymi fake newsy (czyli nieprawdziwe informacje), a także służącymi do wywoływania konfliktów (najczęściej o podłożu społeczno-politycznym) czy wpływania na decyzje polityczne. I nie będzie to trudnym zadaniem, ponieważ zgromadzone tam osoby łyknęły haczyk, czyli dały się nabrać na ckliwe historie i zdjęcia wygenerowane przez sztuczną inteligencję.

„Będzie tylko gorzej”. Potrzebna jest edukacja i ostrożność

Profil Polska w dużych dawkach podkreśla, jak dużym niebezpieczeństwem są rosnące na sile facebookowe fanpejdże koncentrujące się na tworzeniu sztucznych postów i generowaniu zasięgów:

Dlaczego o tym piszemy? Bo będzie tylko gorzej. Grafiki AI będą wyglądać coraz bardziej realistycznie, taki kontent praktycznie generuje się sam, nie trzeba się specjalnie starać. Jeśli taki oczywisty Chałkoń działa, to wyobraźcie sobie jakie liczby można wykręcać na mniej przerysowanych grafikach z postami zbudowanymi pod konkretne grupy docelowe, np. osoby starsze. Takie farmy lajków można potem wykorzystać na setki sposobów i wpływać na konkretne już grupy odbiorców - wyjaśnia profil.

Nieprawdziwe grafiki największym zagrożeniem są dla osób, które ze sztuczną inteligencją nie mają styczności, nie są zaznajomione z nowoczesnymi technologiami. To zazwyczaj (ale nie tylko) osoby 50+, które przez większość życia nie miały do czynienia z czarną stroną internetu. A ona istnieje, ma się dobrze i czerpie gigantyczne korzyści z niewiedzy i naiwności internautów. Dlatego potrzebna jest edukacja i ostrożność. 

Rozmawiajcie ze swoją rodziną, uświadamiajcie ich, że nie każde zdjęcie w internecie jest prawdziwe, co było prawdą od zawsze, ale przez rozwój AI sprawa jednak nabrała ogromnego tempa - podsumowuje Polska w dużych dawkach na Facebooku.