„Red Light” są to systemy znajdujące się w 44 miejscach w Polsce, które zajmują się rejestrowaniem wykroczeń drogowych. Jednak rekordowo dużą ich liczbę systemy odnotowały na pewnym łódzkim rondzie. Którym? Jak działają systemy „Red Light” i co sądzą o nich kierowcy?
Łódzkie rondo z systemem „Red Light”. Sypią się mandaty
W Łodzi na czterech dużych skrzyżowaniach zostały zainstalowane systemy „Red Light”. Jednym z miejsc objętych tego typu monitoringiem jest rondo Inwalidów, przy skrzyżowaniu ulicy Rokicińskiej i Puszkina. Zamontowanie urządzeń w tym miejscu można uznać za „strzał w dziesiątkę” – w zeszłym roku system namierzył 6833 przejazdy na czerwonym świetle. Łączna wartość mandatów, które z tego powodu przyznano kierowcom, wyniosła prawie 3,5 mln złotych. By tego dokonać, wystarczyło nieco ponad pół roku (system zamontowano w kwietniu ub.r.).
Zobacz także:
W Polsce systemy „Red Light” działają w 44 miejscach. Pomagają policjantom ścigać kierowców łamiących przepisy drogowe:
System jest bardzo dokładny i uruchamia się dopiero w momencie, w którym zapala się czerwone światło mówi — tłumaczyła Monika Niżniak z GITD, cytowana przez Tokfm.
Dzięki nim w 2024 roku namierzono 60,5 tys. kierowców łamiących przepisy – musieli w związku z tym zapłacić ponad 30 mln zł mandatów za przejeżdżanie na czerwonym świetle. Przypominamy, że za wykroczenie tego typu „kosztuje” 500 zł.
Czym są systemy „Red Light”?
Rozwiązanie cieszy się w Polsce coraz większą popularnością. Automatycznie rejestruje m.in. przejazd na czerwonym świetle. Służy przede wszystkim ograniczeniu liczby kolizji i wypadków drogowych.
System „Red Light” działa niezależnie od służb drogowych. Monitoruje skrzyżowania i znajdujące się na nich sygnalizatory za pomocą kilku kamer. W asfalcie zatopiona jest także pętla indukcyjna, dzięki której można odnotować, czy samochód przejechał na czerwonym świetle. Kamera na sygnalizatorze fotografuje przód auta i rejestruje zarówno numer tablicy rejestracyjnej, jak i kierowcę.
„Red Light” rejestruje tylko auta wjeżdżające za sygnalizator, gdy na danym pasie ruchu włączone jest czerwone światło. Informacje o wykroczeniu natychmiast trafiają do Centralnego Systemu Przetwarzania – tam dochodzi do weryfikacji informacji. Gdy tablica rejestracyjna zostanie zidentyfikowana, porównuje się ją z danymi z Centralnej Ewidencji Pojazdów – umożliwia to ustalenie m.in., kto jest właścicielem auta i czy ma ważne ubezpieczenie.
Co systemie „Red Light” sądzą kierowcy? Czy mandatu można uniknąć?
Wśród kierowców system budzi kontrowersje – wielu z nich twierdzi, że mandaty bywają nakładane niesprawiedliwie, szczególnie gdy mowa o przejeżdżaniu na zielonej strzałce. Konieczność zatrzymania się przed sygnalizatorem w tym miejscu bywa mało intuicyjna, dlatego często dochodzi do wykroczeń. Niektóre z mandatów wystawiane są w momencie, gdy auto wjeżdża na skrzyżowanie, a zielona strzałka akurat gaśnie. „Red Light” uznaje to jednak za przejazd na czerwonym świetle.
By uniknąć mandatu, trzeba stale obserwować sygnalizację świetlną. System włącza się po ok. dwóch sekundach od włączenia się czerwonego światła. Jednak ryzyko otrzymania mandatu jest już wysokie, gdy wjeżdżamy na żółtym świetle. Informacje o miejscach zamontowania kamer są ogólnodostępne – dlatego kierowcy mogą zachowywać szczególną ostrożność tam, gdzie znajduje się monitoring.