Według zaleceń Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC), powinniśmy spożywać tłuste ryby dwa razy w tygodniu. Gwarantuje to pokrycie zapotrzebowania na kwasy omega-3 w naszym organizmie. Dietetycy ostrzegają jednak, że niektóre ryby mogą nam bardziej szkodzić, niż pomagać.
Ryby to samo zdrowie? Niekoniecznie
Wielu z nas ryby kojarzą się ze zdrowymi produktami spożywczymi. Są one skarbnicą prozdrowotnych kwasów tłuszczowych, składników mineralnych, czy witamin. Tłuste ryby morskie stanowią podstawę diety wielu sportowców, a także osób ceniących sobie zdrowy styl życia.
Zobacz także:
Jak to możliwe, że to, co zdrowe i smaczne może nam zaszkodzić? W tym miejscu doskonale sprawdza się przysłowie: „Nie wszystko złoto, co się świeci”. Ministerstwo Zdrowia oraz Narodowy Fundusz Zdrowia informują, że niektóre gatunki ryb są podatne na kumulowanie zanieczyszczeń takich jak:
- metale ciężkie,
- mikroplaskik,
- antybiotyki,
- pestycydy.
Środki te wykorzystywane są w niektórych hodowlach. Inne z kolei przenikają do organizmów ryb przez wzgląd na czynniki środowiskowe. Spożywając ryby bogate w wyżej wymienione zanieczyszczenia, ryzykujemy zatruciem. Jakich ryb powinniśmy unikać?
Oto najbardziej szkodliwe ryby. Unikaj ich jak ognia
Portal Medonet wnikliwie przyjrzał się rybom dostępnym w polskich marketach. Na podstawie zebranych danych sporządził listę najbardziej szkodliwych ryb. Wśród nich niechlubne pierwsze miejsce zajmuje panga, która jest niezwykle popularną rybą ze względu na swoją niską cenę. Niestety jej jakość pozostawia wiele do życzenia. Sprowadzana z wietnamskiej hodowli odmiana pangi, hodowana jest w dosyć dyskusyjnych warunkach sanitarnych. Ryby te mają też tendencję do kumulowania metali ciężkich.
Szkodliwe związki znajdziemy również w tilapii, która niestety również hodowana jest w kontrowersyjnych warunkach. Nie oznacza to jednak, że jedynie tanie ryby są dla nas szkodliwe. Specjaliści ostrzegają również przed niektórymi rodzajami tuńczyka i łososia.
Łosoś hodowlany karmiony jest paszami z mączką, która zawiera szkodliwe dla człowieka związki. Przez to mięso łososia hodowlanego bogate jest w dioksyny, pestycydy i antybiotyki, czego nie uświadczymy w łososiu dzikim.
Eksperci zalecają również ograniczenie spożycia ryb takich jak dorsz, którego mięso może zawierać znaczną ilość dioksan oraz furanów i PCB.
Jesz ryby z puszki? Narażasz się na najgorsze
Dr Michał Wrzosek, specjalista ds. dietetyki oraz autor metody RESPO w swoim najnowszym filmie na YouTubie poruszył tematykę żywności puszkowanej. Jak informuje, ta może być zanieczyszczona trującym związkiem o nazwie „Bisfenol A”. Powołując się na badania naukowe, ekspert przestrzega przed regularnym korzystaniem z wyżej wymienionych produktów spożywczych. Niestety, do grupy tej zaliczają się również puszkowane ryby, takie jak tuńczyk, czy śledź.
Mimo braku jednoznacznych dowodów naukowych istnieją przypuszczenia, że BPA może przenikać do żywności, zwłaszcza jeśli ta zawiera sporo tłuszczu. Substancja ta może przyczyniać się do zwiększonego ryzyka występowania niektórych rodzajów nowotworów.
Na szkodliwy wpływ niektórych gatunków ryb na nasz organizm, szczególnie powinny uważać kobiety w ciąży oraz karmiące piersią, a także dzieci i alergicy. Instytut Żywności i Żywienia zaleca wspomnianym osobom ograniczenie spożywania ryb takich jak:
- miecznik,
- rekin,
- makrela królewska,
- tuńczyk,
- węgorz,
- płytecznik,
- wędzony łosoś,
- śledź bałtycki,
- szprotki wędzone,
- szczupak,
- panga,
- tilapia,
- gardłosz atlantycki.
Jakie ryby warto spożywać?
Chcąc wyeliminować ryzyko zatrucia metalami ciężkimi, BPA, czy pestycydami, powinniśmy spożywać ryby pochodzące od zaufanych dostawców lub korzystać z ryb poławianych w morzach i oceanach zamiast tych z hodowli.
Jeśli jednak z dowolnych przyczyn nie jesteśmy w stanie wybrać wysokojakościowych zamienników dla marketowych odpowiedników, również nie powinniśmy rezygnować z jedzenia ryb. W popularnych dyskontach często możemy zaopatrzyć się w ryby na dedykowanych stoiskach. Ich cena nie różni się znacznie od alternatyw puszkowanych, czy zamkniętych w plastikowe opakowania, a pozwala na zminimalizowanie ilości BPA, które dostarczamy do swojego organizmu.