Można powiedzieć, że Polacy są bardzo przedsiębiorczym narodem. Zawsze zastanawiamy się, jak różne rzeczy można zrobić w bardziej praktyczni i ekonomiczny sposób, a zakupy zdecydowanie nie są tutaj wyjątkiem. Wielu z nas poluje na okazje w sklepach, a nawet, gdy na nie już trafimy, to dokładnie analizujemy - na przykład sprawdzamy, czy aby nie da się tego samego produktu kupić gdzieś indziej jeszcze taniej. Nie dziwi więc, że dyskonty, jak Lidl czy Biedronka, cieszą się u nas taką popularnością. Pod koniec zeszłego roku udział zakupów spożywczych w dyskontach wynosił aż 43,7%, a obecnie będzie to ponad 45%. 

W Aldi te produkty to ponad 50% sprzedaży

Co sprawia, że Polacy tak pokochali dyskonty? Decydujące są tu oczywiście ceny. Sieciom udaje się maksymalnie je obniżyć między innymi dzięki temu, że w ich ofercie są produkty marek własnych. Znajdziemy je w Biedronce, Lidlu czy Aldi. O tym, że są lubiane przez klientów świadczą liczby - w sklepach Aldi udział produktów marek własnych w sprzedaży to ponad 50%! Nieco mniej jest w Biedronce, czyli 40%. 

Zobacz także:

Dają nam możliwość wpływu na skład, pozyskanie surowca, design opakowania i co najważniejsze, cenę dla klienta. W ten sposób realizujemy strategię osiągania najlepszego stosunku jakości do ceny - mówi Alexander Lauer, dyrektor międzynarodowego działu zakupów w grupie Aldi Nord w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. 

Jeśli robicie zakupy w Lidlu, Aldi czy Biedronce, na pewno kojarzycie ich marki własne. Oto kilka z nich:

Biedronka: 

  • Queen (papier toaletowy)
  • Mleczna Dolina (masło, mleko, sery)
  • FruVita (jogurty)
  • Światowid (żółte i pleśniowe sery)
  • Kraina Wędlin (wędliny)
  • Go Vege (produkty wegańskie oraz wegetariańskie)
  • Be Beauty (kosmetyki do pielęgnacji ciała i twarzy)
  • Dada (pieluchy i kosmetyki dla dzieci)

Lidl:

  • Pikok (wędliny)
  • Pilos (jogurty, mleko, sery, masło)
  • Crownfield (musli i płatki śniadaniowe)
  • Cien (kosmetyki do ciała i twarzy)
  • Saguaro (woda mineralna)
  • Alesto (bakalie, orzechy)
  • W5 (środki czystości)

Aldi:

  • Biscotto (ciasteczka, biszkopty, ciasta)
  • Barissimo (kawa)
  • Wędliniarnia (wędliny)
  • ALIO (środki do mycia naczyń)
  • Bellasan (olej)
  • Albona (produkty do wypieków, jak kakao, śmietanka w proszku, cukier waniliowy)

Aldi i inni zapowiadają zmiany. Odczują je konsumenci

Jak widać marek własnych jest dużo, ale przecież w wymienionych wyżej dyskontach można kupić też towary, które dostępne są w różnych innych sieciach spożywczych. Niewykluczone, że powoli będzie się to zmieniać i część marek wycofa się z dyskontów. Powód? Chodzi o ceny. Ostatnia wojna cenowa między Lidlem a Biedronką sprawiła, że producenci muszą jeszcze mocniej zachęcać swoich klientów rabatami. Często cenowo i tak wygrywają marki własne, w związku z czym niewykluczone, że niedługo na półkach dyskontów będzie coraz mniejszy wybór tego samego rodzaju produktu różnych marek. 

Klienci są nadmiarem zdezorientowani i naprawdę nie potrzebują siedmiu różnych keczupów do wyboru, choć wszystko oczywiście zależy od kategorii. Choćby w majonezie silne są lokalne przyzwyczajenia co do marek. Ograniczanie oferty w sklepach jest faktem i będzie postępować, a jest to najgorsza wiadomość dla producentów, którzy będą musieli walczyć o miejsce na półce - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

To właśnie sieć Aldi zapowiada cięcia ilości marek swoich produktów. Jak informuje „Rzeczpospolita”, zamiast 600 marek własnych, w Aldi dostępnych ma być od 140 do 180. Być może podobnie stanie się w Biedronce i Lidlu.

Wojna cenowa między Lidlem a Biedronką

A na czym polega słynna wojna cenowa, jaka toczy się między sieciami Lidl i Biedronka? Kilka miesięcy temu sklepy zaczęły otwarcie i dość agresywnie konkurować między sobą o klientów, by zdobyć przewagę na rynku. Robiono to na różne sposoby. Jeden z nich to oczywiście promocje, a niektóre były tak kontrowersyjne, że musiał interweniować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (chodziło o sprzedaż wódki za 9,99 zł). W pewnym momencie Biedronka zaczęła wysyłać do swoich klientów SMS-y gdzie informowała o tym, że ceny poszczególnych produktów w sklepach tej sieci są niższe niż w Lidlu. Oba dyskonty regularnie i zupełnie otwarcie porównywały ceny między sobą. Biedronka oczywiście przekonywała, że najtaniej jest w Biedronce, a Lidl - że w Lidlu. 

Na wojnie cenowej zyskali oczywiście konsumenci, ale straciło wielu dostawców, którzy musieli cały czas obniżać swoje ceny. Negatywne skutki tego zamieszania odczuły także małe sklepy, które nie były w stanie konkurować z gigantami.