Włoska agencja prasowa ANSA donosi o dwóch rodzinach, uwikłanych od 20 lat w sądową batalię. I kiedy wydawałoby się, że trwające latami spory na wokandzie dotyczyć mogą spraw trudnych i skomplikowanych, w tym przypadku mamy gotowy scenariusz na "zabawną włoską komedię". Tak przynajmniej sprawę komentuje ANSA i dodaje, że dwadzieścia lat sąsiedzkiej wojny dotyczy... zapachu grillowanego mięsa. To jednak niejedyny przypadek, kiedy sąsiedzkie nieporozumienie znajduje swój finał w sądzie. We Włoszech głośna była też sprawa spłuczki, która zakłócała spokój i naruszała prawa człowieka.
Włochy. Dwie dekady sądowej batalii. Spór dotyczy grillowania
Zaczęło się w 2004 r., w Tarvernelle di Sovizzo w rejonie Vicenzy, kiedy rodzina Cozza-Monterisi postanowiła umilić sobie czas, grillując na własnym podwórku. Nie w smak to było ich sąsiadom — rodzinie Tonin, którzy, jak informuje ANSA, nienawidzą dymu i zapachu kiełbasek. Familia postanowiła więc zwrócić się do sądu w Vicenzie. Ich głównym argumentem przeciw sąsiadom było to, że grill został wybudowany za blisko granicy, przez co dym miał być niezwykle dokuczliwy.
Zobacz także:
Trzy lata później sędziowie pierwszej instancji odrzucili wniosek o rozbiórkę grilla. Nie uznano go bowiem za "konstrukcję", a zatem nie mógł zostać objęty przepisami urbanistycznymi dotyczącymi budynków. Sąd nakazał jednak, by pasjonaci grillowania — rodzina Cozza-Monterisi znalazła sposób, by ograniczyć niedogodności, z jakimi mierzą się ich sąsiedzi. Wkrótce jednak ci złożyli apelację, która ostatecznie w 2019 r. ponownie przegrała. Pięć lat później – czyli po 20 latach od wszczęcia postępowania – Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd apelacyjny.
Zdaniem Sądu Najwyższego poprzednie instancje błędnie zinterpretowały definicję "konstrukcji". Opierały się na rozporządzeniu gminy Sovizzo, które wskazuje, że grilla „nie należy uważać za konstrukcję” i z tego powodu nie istnieje obowiązek zachowania ustalonej odległości w granicach sąsiedztwa. Sąd podkreślił w wyroku, że istnieje inne nadrzędne pojęcie "konstrukcji". W ramy tego pojęcia wpisuje się grill, a przepisy gminne, którymi wcześniej się kierowano, nadmiernie tę definicję zmodyfikowały.
Włoskie batalie sąsiedzkie. To niejedyny taki przypadek
To nie pierwszy raz, kiedy sąsiedzki spór przeniósł się na wokandę. Dwa lata temu, również we Włoszech, włoski Sąd Najwyższy orzekł, że głośno działająca spłuczka w WC narusza prawa człowieka i zakłóca spokój. Wyrok padł po trwającej 18 lat batalii sądowej. O sprawie pisał włoski dziennik "La Repubblica", nazywając ją jedną z najbardziej nietypowych, jakimi zajmował się włoski Sąd Najwyższy.
W 2003 r. w mieście La Spezia pewna para złożyła w miejscowym sądzie pozew przeciwko sąsiadom, wskazując, że hałas spłuczki jest "nie do przyjęcia", ponieważ zakłóca sen pary. Okazało się, że spłuczka zamontowana była na cienkiej ścianie od strony sypialni, w miejscu, gdzie znajdowało się wezgłowie łóżka. Małżeństwo ubiegało się o usunięcie problemu, a także odszkodowania za zakłócanie spokoju. Po tym, jak pozew został oddalony przez sąd pierwszej instancji, małżeństwo odwołało się w sądzie apelacyjnym w Genui, gdzie nakazano sporządzić ekspertyzę.
Sąd drugiej instancji, na podstawie przeprowadzonej ekspertyzy, stwierdził, że małżeństwo ma rację — hałas, jaki wydawała spłuczka, rzeczywiście miał przekraczać dopuszczalne normy. Dodatkowo umieszczona była na bardzo cienkiej ścianie, a więc naruszała nie tylko nocny, ale i poranny spokój. Co więcej, podnoszono również, że spłuczka zakłócała prawo do poszanowania zwyczajów codziennego, rodzinnego życia. To z kolei, jak wskazano w uzasadnieniu, gwarantuje Europejska Konwencja Praw Człowieka oraz konstytucja.
Tym samym więc postępowanie w sądzie apelacyjnym zakończyło się korzystnie dla małżeństwa, a konkretniej wyrokiem nakazującym rozwiązanie tego problemu. Dodatkowo poszkodowani mieli otrzymać odszkodowanie w wysokości 500 euro za każdy rok hałasów. Właściciele mieszkania (czterej bracia), w którym znajdowała się głośna spłuczka, zaskarżyli wyrok w Sądzie Najwyższym. Zażalenie to oddalono, a sąd powołał się wówczas na Europejską Konwencję Praw Człowieka. Podkreślił, że poszkodowanemu małżeństwu za "straty moralne" i naruszenie prawa do wypoczynku należy się zasądzone odszkodowanie.