Inwazyjne zwierzęta coraz liczniej pojawiają się w Małopolsce. Tamtejsze ziemie w ciągu ostatnich lat są częściej zasiedlane przez gatunki obce polskiej przyrodzie. Zwierzęta te stanowią zagrożenie zarówno dla ekosystemu, jak i dla ludzi.

Jenot to inwazyjny gatunek. Może roznosić groźne choroby

Małopolskę mogą czekać poważne kłopoty. Ich powodem jest obecność jenotów, których w regionie jest obecnie za dużo. Jak wynika z ustaleń Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie, jenoty żyją na 88,8 % powierzchni Polski – nie spotkamy ich tylko w wysokich partiach gór. Osobników jest łącznie ok. kilkadziesiąt tysięcy. W Małopolsce zgłoszono dotąd oficjalne 5 przypadków występowania jenotów. Nie jest jednak wiadome, ile wynosi ich dokładna liczebność. Analitycy Polskiego Związku Łowieckiego twierdzą, że na kilometrze kwadratowym może występować od 1 do 5 jenotów.

Zobacz także:

Ada Słodkowska-Łabuzek, rzeczniczka prasowa krakowskiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w rozmowie z portalem Eska.pl poinformowała, że jenoty są gatunkiem podlegającym eliminacji z ekosystemu. Polowania mogą odbywać się przez cały. Co więcej, myśliwi nie potrzebują specjalnych pozwoleń, by prowadzić odstrzał. Obecność jenotów ma wyjątkowo negatywny wpływ na ekosystem.

Jenot jest nosicielem patogenów wywołujących wiele chorób, między innymi nosówkę, ptasią grypę, toksoplazmozę, tularemię. Najbardziej istotnym patogenem przenoszonym przez jenoty jest wścieklizna, która ma wpływ na liczebność populacji rodzimych gatunków zwierząt – powiedziała Ada Słodkowska-Łabuzek, rzecznik prasowy krakowskiego RDOŚ, cytowana przez Eska.pl

Między 1999 rokiem a 2004 rokiem wykryto 700 przypadków wścieklizny u tych zwierząt. Oprócz niej jenoty mogą przenosić również świerzb. Ponadto zwierzęta te zagrażają żółwiom błotnym, które w Polsce są pod ścisłą ochroną. Mogą również zmniejszyć lokalną populację ptaków, ponieważ zjadają ich jaja i pisklęta.

Jak rozpoznać jenota?

Jenot wyglądem przypomina zarówno psa, jak i szopa pracza. Jego ciało mierzy do 70 cm długości. Jest to drapieżny ssak z rodziny psowatych. Szare, puchowe futro powoduje, że zwierzę może wydawać się większe, niż jest w rzeczywistości. Jenot zje wszystko, co uzna za pożywienie – mogą to być zarówno ptaki, gryzonie, jak i kasztany czy jagody. Nie ma obaw, by po pokarm zbliżać się do siedlisk ludzkich. Jednak gdy wyczuje zagrożenie, ucieknie lub zacznie udawać martwego. Jak wynika z ustawy o gatunkach obcych, gdy zauważymy jenota, powinniśmy to niezwłocznie zgłosić lokalnym władzom.

Jenoty przeważnie uaktywniają się w nocy. Latem można je zobaczyć niekiedy i w godzinach porannych. Mają dość słaby wzrok i słuch, więc do poszukiwań żywności używają przede wszystkim węchu. Zwierzęta dużo się przemieszczają – w ciągu roku potrafią pokonać 300 km.

W Małopolsce inwazyjnych zwierząt jest więcej

Jenoty nie są jedynymi niebezpiecznymi gatunkami coraz liczniej pojawiającymi się w Małopolsce. W zeszłym roku w Stawie Dąbskim w Krakowie odnotowano obecność raków luizjańskich, uznawanych za jedne ze 100 najgroźniejszych gatunków obcych żyjących w Europie. W Krakowie pojawiała się także pierwsza populacja nutrii – łącznie wykryto kilkanaście zwierząt.

Od 2023 roku do 2024 roku w Krakowie wyłowiono łącznie ok. 1200 raków luizjańskich. Do Stawu Dąbskiego najprawdopodobniej wrzucił je hodowca. Okazało się, że zbiornik stał się dla raków wyjątkowo dobrym miejscem do życia. Zwierzęta stanowią poważne zagrożenie dla rodzimych gatunków i mogą je nawet całkowicie wyprzeć.

Nutrie do Polski trafiły jako zwierzęta hodowlane z Ameryki Południowej. Część osobników jednak uciekła lub wypuszczono je na wolność. Ich obecność zagraża naturalnym siedliskom i ma negatywny wpływ na lokalne rośliny i zwierzęta – nutrie kopią w brzegach stawów i rzek głębokie nory i mogą osłabiać wały przeciwpowodziowe. W rezultacie stanowią poważne zagrożenie dla ekosystemu.