Zakupy w chicagowskim supermarkecie Aldi zamieniły się w scenę rodem z filmu przyrodniczego. Zaskoczeni klienci, którzy podeszli do chłodziarki z wykwintnymi serami, usłyszeli dziwne warczenie. Dźwięk szybko wywołał konsternację, a następnie niepokój. Wkrótce okazało się, że w sklepowej lodówce znalazł się kojot. O mały włos nie doszło do tragedii.

Kojot w lodówce supermarketu Aldi

Do tego nietypowego incydentu doszło 13 stycznia w chicagowskiej dzielnicy Humboldt Park, w supermarkecie sieci Aldi. Zwierzę zostało zauważone na parkingu sklepu tuż przed godziną 7:00 rano, ale nikt nie spodziewał się, że spróbuje wejść do budynku. Przestraszony natężonym ruchem ulicznym kojot przedostał się przez otwarte drzwi i znalazł schronienie w chłodziarce, gdzie spędził kilka godzin.

Zobacz także:

Zaniepokojeni klienci i personel natychmiast powiadomili lokalne służby. Na miejsce przybyła policja oraz pracownicy miejskiej jednostki zajmującej się kontrolą zwierząt. Przez dwie godziny starali się oni bezpiecznie wydostać kojota z kryjówki. Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem, a nikomu nic się nie stało.

Po udanej interwencji kojot został przewieziony do Flint Creek Wildlife Rehabilitation, gdzie przeszedł badania kontrolne. Plan zakłada, że zwierzę zostanie wypuszczone na wolność w odpowiednim środowisku naturalnym, gdy tylko będzie na to gotowe.

Nagranie z interwencji stało się hitem

Nagranie z nietypowej interwencji w chicagowskim supermarkecie Aldi błyskawicznie podbiło media społecznościowe, zdobywając miliony wyświetleń i wywołując liczne komentarze. Na wideo widać moment, w którym funkcjonariusze ostrożnie wyciągają z chłodziarki przerażonego kojota. Krótkie klipy i zdjęcia ze zdarzenia szybko stały się viralem.

Eksperci podkreślają, że takie sytuacje, choć nadal rzadkie, zdarzają się coraz częściej w dużych aglomeracjach. Dzikie zwierzęta, w tym również kojoty, coraz śmielej eksplorują tereny miejskie. Powody ich obecności w miastach są różnorodne, od poszukiwania pożywienia, przez unikanie zagrożeń w naturalnych środowiskach, aż po specyfikę sezonu godowego, który przypada od stycznia do marca. W tym okresie zwierzęta stają się bardziej aktywne, poszukując partnerów i nowych terytoriów, co zwiększa prawdopodobieństwo ich spotkań z ludźmi.

Nagłośnienie sprawy w mediach społecznościowych zwróciło uwagę na rosnący problem współistnienia dzikich zwierząt i ludzi w miejskim środowisku. Wiele osób zaczęło zastanawiać się nad sposobami, jak zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości.

 

Czym charakteryzują się kojoty?

Kojoty to jedne z najbardziej przystosowawczych drapieżników z rodziny psowatych, blisko spokrewnione z wilkami, ale mniejsze i smuklejsze. Dorosły osobnik waży od około 9 do 22 kg, a jego długość (bez ogona) wynosi około 80-100 cm. Zwierzęta wyróżniają się szarobrązową barwą futra, które doskonale kamufluje je w naturalnym środowisku oraz długimi, smukłymi kończynami, które pozwalają im na szybkie i sprawne poruszanie się. Charakterystycznego wyglądu dodaje im ich wąska, ostro zakończona głowa z dużymi, stojącymi uszami.

Kojoty to także niezwykle inteligentne zwierzęta o dużych zdolnościach adaptacyjnych. Zwierzęta te są w stanie przetrwać w zróżnicowanych środowiskach, od otwartych terenów, takich jak suche prerie i pustynie, po lasy, a nawet obszary wysoko zurbanizowane. W ostatnich latach ich populacja w Stanach Zjednoczonych znacząco wzrosła, co przyczyniło się do zwiększenia liczby przypadkowych spotkań z ludźmi.

Kojoty potrafią doskonale przystosować się do życia w miastach, korzystając z miejskich zasobów, takich jak śmieci, resztki jedzenia czy nawet małe zwierzęta. Ich elastyczność w wyborze diety i umiejętność unikania niebezpieczeństw sprawiają, że są jednymi z najbardziej odpornych na zmiany gatunków drapieżników.