Supermarkety od dawna wykorzystują różnorodne strategie, aby skłonić klientów do większych zakupów. Jednym z najbardziej intrygujących elementów, który budzi wiele kontrowersji, są wózki sklepowe. Czy ich rozmiar, konstrukcja i stan techniczny to przypadek, czy precyzyjnie zaplanowany element marketingowy? Jaki ma to wpływ na decyzje zakupowe Polaków?

Dlaczego Polacy kupują więcej, niż planowali?

Dla większości z nas zakupy spożywcze są rutyną. Planujemy kupić tylko to, co niezbędne, ale ostatecznie wracamy do domu z pełnymi torbami rzeczy, których nie planowaliśmy nabyć. Czemu tak się dzieje?

Zobacz także:

Supermarkety celowo projektują swoje wnętrza, by stymulować zachowania zakupowe i zwiększać wydatki klientów. To nie przypadek, że już na wejściu wita cię rząd wózków, zwykle dużych, przestronnych i nierzadko wyposażonych w problematyczne kółka. Jak ta zależność wpływa na decyzje zakupowe Polaków?

Czy zepsute kółko w sklepowym wózku to celowa zagrywka?

W supermarketach w Polsce często można trafić na zepsute kółko w sklepowym wózku. Porusza się ono chwiejnie, skręca w niepożądanym kierunku lub wymaga większego wysiłku w prowadzeniu. Jedna z teorii mówi, że jest to celowy zabieg.

Okazuje się, że te problemy znacznie spowalniają tempo poruszania się po sklepie, co daje klientowi więcej czasu na przemyślenie zakupów i uleganie pokusom. Kiedy poruszasz się wolniej, masz większą szansę zauważyć promocje, nowe produkty czy kolorowe opakowania, które zachęcają do ich włożenia do koszyka.

Jak działają inne sztuczki w sklepach?

Problematyczne wózki to tylko jeden z elementów skomplikowanej układanki mającej na celu zwiększenie naszych wydatków. Supermarkety stosują całą gamę psychologicznych trików, które skutecznie manipulują naszym zachowaniem. 

Jednym z najskuteczniejszych trików jest rozmieszczenie towarów na półkach. Produkty premium, które przynoszą sklepom największy zysk, znajdują się na wysokości oczu, dokładnie tam, gdzie najczęściej patrzymy. Natomiast tańsze alternatywy, choć równie dobrej jakości, lądują na niższych półkach, wymagając od nas wysiłku, by po nie sięgnąć. Jest jednak jeden wyjątek: słodycze. Te są umieszczane na najniższych poziomach, aby były łatwo dostępne dla dzieci. Dlaczego? To właśnie najmłodsi są ekspertami w namawianiu rodziców do dodatkowych zakupów.

Ponadto, supermarkety często rezygnują z okien i zegarów, aby stworzyć zamkniętą przestrzeń, w której tracimy poczucie czasu. Widok zmieniającej się pory dnia czy upływających minut mógłby przypominać o obowiązkach lub skłonić do szybszego opuszczenia sklepu. W ten sposób klienci spędzają więcej czasu na eksplorowaniu kolejnych alejek.

Innym trikiem na zatrzymanie klienta w sklepie jest powitanie go poprzez intensywny zapach świeżego pieczywa. To nie przypadek. Przyjemny aromat kojarzy się z domowym ciepłem i przywołuje pozytywne emocje. Nawet jeśli nie planowaliśmy zakupu chleba czy bułek, trik sprawia, że automatycznie po nie sięgamy.

Kolejną kwestią są relaksujące melodie na terenie sklepu. Kiedy czujemy się komfortowo, łatwiej nam spędzić więcej czasu na przeglądaniu półek. Starannie opracowane playlisty są doskonale dostosowane do ich grupy docelowej, a wszystko po to, by wydłużyć zakupy i zwiększyć przychody.

Równie często stosowanym trikiem są oferty typu „kup dwa, trzeci gratis” lub „promocja na większe opakowania”, które sprawiają wrażenie wyjątkowej okazji. W rzeczywistości jednak nie zawsze są korzystne. Klienci często kupują więcej, niż potrzebują, tylko dlatego, że zniżka wydaje im się atrakcyjna.

Każdy z tych trików jest precyzyjnie przemyślany i oparty na badaniach nad zachowaniem konsumentów. Dzięki nim sklepy nie tylko zwiększają swoje zyski, ale także sprawiają, że zakupy stają się doświadczeniem, które angażuje wszystkie zmysły, często prowadząc do wydatków większych, niż pierwotnie planowaliśmy.