Znieczulicę i brak pomocy innym można zaobserwować w społeczeństwie coraz częściej. Niektórzy twierdzą, że to już nawet niezwykle powszechna choroba XXI wieku. Mogłoby się jednak wydawać, że pewne mechanizmy są tak oczywiste, że nie da się ich jakkolwiek podważyć. Przecież działania służb ratunkowych w ramach ocalenia życia ludzkiego nie powinny nikogo dziwić. Mimo to, istnieją ludzie, którym przeszkadza również i taka forma pomocy. I tak właśnie jeden z mieszkańców bloku w Gdyni postanowił zostawić ratownikom medycznym anonimowy liścik, na którym znajdowało się... pouczenie. Czego dotyczyło?

Akcja ratunkowa w Gdyni

Do niezwykle oburzającego zdarzenia doszło w niedzielę (17 listopada) w Gdyni. Ratownicy medyczni wracali wówczas z akcji ratunkowej u pacjenta z zatrzymaniem krążenia, który wymagał natychmiastowej interwencji służb. Karetka pogotowia dotarła na miejsce na sygnale, medycy pozostawili pojazd przed blokiem, a następnie udali się do mieszkania poszkodowanego. 

Zobacz także:

Wczoraj Zespół Ratownictwa Medycznego G01 036 został zadysponowany alarmowo do pacjenta z zatrzymaniem krążenia. Nasi ratownicy, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych, dotarli na miejsce najszybciej jak to możliwe, aby uratować życie. Zostawili karetkę przed budynkiem z włączonymi sygnałami świetlnymi i natychmiast udali się do pacjenta.

Karetka na zakazie. Anonimowe pouczenie od sąsiada

Po udzieleniu pomocy, medycy wrócili do karetki, ale zamiast słów wdzięczności, czekał na nich liścik od anonimowego mieszkańca, który postanowił pouczyć ratowników w związku z nieprawidłowym zaparkowaniem pojazdu na parkingu przed blokiem. Służby nie kryły oburzenia i postanowiły podzielić się tą absurdalną sytuacją w mediach społecznościowych. 

Po powrocie do karetki, znaleźliśmy widoczna na zdjęciu "laurkę" z uwagami dotyczącymi miejsca zaparkowania pojazdu. Co ciekawe, i widać to na zdjęciu faktycznie zastawili pojazdy stojące...  na zakazie zatrzymywania. Absurd tej sytuacji jest nie do opisania - czytamy na Facebooku ratowników z Gdyni.

Jak się okazuje, na szybie karetki ratownicy znaleźli karteczkę z napisem „Nie było innego miejsca parkowania???”. Medycy podkreślają, że mieli świadomość o złamanym zakazie, ale w sytuacji zagrożenia życia człowieka, ich priorytetem jest jak najszybsze dotarcie na miejsce zdarzenia, a nie kwestia przestrzegania przepisów. Ratownicy proszą również o większą wyrozumiałość w przypadku wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości. 

Naszym priorytetem jest ratowanie życia. Prosimy o zrozumienie i wsparcie w takich sytuacjach. Każda sekunda jest na wagę złota, a nasze działania mogą decydować o czyimś życiu - dodają.

Gdyńscy ratownicy podkreślają, że podczas akcji ratunkowej liczy się każda sekunda, a szukanie odpowiedniego miejsca parkingowego lub inne podobne sytuacje mogą kosztować czyjeś życie. 

W komentarzach wybuchła burza. „Bezczelność i hipokryzja”

Po opublikowaniu oburzającego zdjęcia przez ratowników z Gdyni, w komentarzach pod postem rozpętała się burza. Internauci są przerażeni panującą wszechobecnie znieczulicą i są zgodni, co do niesłuszności oskarżeń podanych w liściku.

Bezczelność i hipokryzja - kierowcy sami parkują nielegalnie a mają pretensje do prowadzących pojazdy ratownicze. Mam nadzieję, że jak sami ucierpią w wypadku to się zrzekną prawa do bycia ratowanym przez pogotowie - pisze jeden z komentujących.

Może czegoś by się nauczył jakby był potrzebny zespół ratownictwa medycznego do jego rodziny lub najbliższych to był docenił trud i wysiłek "RATOWNIKÓW" Żenujące że strony tej osoby co zostawiła ta kartkę - dodaje inny mężczyzna.

Niektórzy wspominają także o swoich równie zaskakujących doświadczeniach i pretensjonalnych zachowaniach ludzi podczas prowadzenia akcji ratunkowych.

Dwa lata temu, mając dyżur we Władysławowie, pojechałem do 19letniego chłopaka, wyciągniętego na brzeg morza, przez ratownika wopr. Podjechałem najbliżej plaży i dalej z całym sprzętem z buta.

Po powrocie dostałem opier... od Pana, który nie mógł przejechać wózkiem z parawanami. Powiedziałem mu, że przed chwilą zmarł tu chłopak 19lat, to usłyszałem "no i co z tego?" - opisał inny z użytkowników. 

Czy pojazdy uprzywilejowane muszą przestrzegać przepisów?

Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, wynikającymi z ustawy o ruchu drogowym, pojazdy uprzywilejowane, między innymi karetki pogotowia, straż pożarna czy policja, mają prawo złamać przepisy, jeśli wynika to z potrzeby pomyślnego przeprowadzenia akcji ratunkowej. 

Nie bez znaczenia jest w tej sytuacji pomoc od innych uczestników ruchu drogowego. Kierowcy i piesi są przede wszystkim zobowiązani do umożliwienia służbom łatwiejszego przejazdu.